To, czego potrzebuje moje serce





Katarzyna Żak, aktorka teatralna,
filmowa. Współpracuje z warszawskimi: Teatrem Capitol, Teatrem Syrena, Komedia i
Och Teatrem. Szerokiej publiczności znana jest z ról w Miodowych Latach, Na
Wspólnej, Sile Wyższej, M jak Miłość, Czasie Honoru i w Ranczu. Aktorka śpiewa
i koncertuje niedawno odbyła się premiera jej najnowszej płyty „Miłosna
Osiecka”.





O sercu na poważnie





Myślę o nim i to bardzo poważnie, bo pochodzę z rodziny,
która jest obciążona chorobami serca. Mój dziadek zmarł na serce w młodym
wieku, jego syn-mój tata, umarł,
gdy miał 50 lat, na skutek rozległego zawału serca. Z powodów genetycznych
znajduję się w grupie podwyższonego ryzyka. W związku z tym regularnie się badam,
mierzę ciśnienie, kontroluje poziom cholesterolu, a co jakiś czas poddaję się
próbom wysiłkowym. Jestem pod opieką lekarza kardiologa i co półtora roku - dwa
lata, przechodzę u niego dokładne badania. Na szczęście mam ciśnienie w normie
i dobrze się czuję. Gdyby jednak coś mnie zaniepokoiło, nie zwlekałabym z
wizytą u lekarza i szczegółowymi badaniami.





Muszę mieć kondycję





Uprawiam zawód aktora, który wymaga dobrej kondycji, sprawności i wytrzymałości. Na scenie i na próbach często się ruszam. Teraz przygotowuję się do musicalu, więc ćwiczę układy choreograficzne. Nawet, gdy nie tak intensywnie pracuję, staram się być aktywna fizycznie, na przykład raz na tydzień chodzę na basen. Lubię długie, intensywne spacery, szybkim krokiem. Niestety odkąd zabrakło naszego ukochanego psa – berneńczyka, nie spaceruję już tak dużo. Brakuje mi tych porannych spacerów, kiedy musiałam wstać o pół godziny wcześniej i wychodziłam pobiegać z nim do lasu. Dotleniałam się i dostawałam niezwykłą dawkę energii na cały dzień. Córki są już dorosłe, wyprowadziły się, więc nie możemy na razie wziąć kolejnego zwierzaka. Zbyt długo musiałby być sam w domu, poza tym problematyczne stałyby się wyjazdy ze spektaklami i koncertami.





Ważna jest motywacja





Kiedy gdzieś wyjeżdżam, staram się rano wyjść z hotelu na szybki
spacer, czy jogging. Sama nie za bardzo lubię biegać, ale z innymi aktorami,
mobilizujemy się razem i ćwiczymy. W grupie zawsze fajniej -motywujemy się,
żeby coś zrobić dla siebie. Podobnie w domu motywujemy się z Cezarym do
prawidłowego odżywiania. Mąż schudł
kilka lat temu i aby utrzymać wagę, musi pracować nad sobą non stop. We dwoje łatwiej trochę
się pilnować, jeść mniej i zdrowiej.





Z przyprawami nie ma nudy





Nie jadam tłusto. Oboje moi rodzice mieli wysoki poziom
cholesterolu, więc szczególnie dbam o dietę. Oczywiście, cholesterol zależy nie
tylko od odżywania się, ale ono ma duży wpływ. Wybieram posiłki z zielonych
warzyw i staram się nie jeść po godzinie 18. To bywa trudne w mojej pracy, bo
gdy w ciągu dnia mało zjem, wieczorem po spektaklu jestem głodna. Wtedy robię
sobie sałatę i oszukuję ośrodek głodu. Nie objadam się, bo jak każda kobieta po
pięćdziesiątce, mam już spowolniony metabolizm. Nie jestem niestety ani weganką, ani wegetarianką, lubię od czasu do czasu kawałek
mięsa, ale bardzo je ograniczyłam. Wybieram kasze: gryczaną,jaglaną, bulgur i
jem je z warzywami. Wszystko dosmaczam świeżymi ziołami lub przyprawami
ziołowymi. Kiedy podróżuję po świecie, lubię poznawać różnie kuchnie, smakować
i przywozić przyprawy. Gdy dodaje się je do warzyw i kasz, tak szybko się nie
nudzą. Niedawno byliśmy w Australii. Tam kuchnia jest fantastyczna: stanowi
mieszkankę tradycyjnej brytyjskiej z tajską, malezyjską, chińską. Też przywiozłam przyprawy.





Piję wodę





Nasze serce, żeby dobrze pracowało, potrzebuje nawodnienia
organizmu. Piję co najmniej półtora litra płynów dziennie, głównie wodę. W
Australii smakowało mi wino, ale z tym ostrożnie. Alkohol zatrzymuje wodę w
organizmie i zwiększa apetyt, więc na kieliszek wina pozwalam sobie tylko od
czasu do czasu.





Kocham jogę





Jakiś czas temu odkryłam jogę i zakochałam się w niej. Niestety
ostatnio nie miałam na nią czasu, ale obiecuję sobie, że wkrótce wrócę. Brakuje
mi jogi, bo ona motywuje i zachęca do wysiłku: rozciągam się i widzę, czego
potrzebuje moje ciało. Joga to też wyciszenie, które jest niezbędne w
intensywnym życiu. Najpierw ćwiczyłam jogę pod okiem instruktora. W niej ważne są techniki
oddychania, a tego trudno jest się nauczyć samemu. Dziś, gdy mam czas, umiem
sama ćwiczyć w domu. Polecam, bo joga ma różne stopnie wtajemniczenia,
ćwiczenia mogą być intensywne lub spokojne. Każdy znajdzie tutaj coś dla
siebie.





Serce potrzebuje sztuki





Po spektaklu, czy koncercie, gdy półtora godziny śpiewam,
czuję się jakbym przerzuciła tonę koksu. Taki wysiłek pobudza, pracują
przepona, płuca. To jest bardzo pozytywne. Gdy jednak zbyt długo działam na
wysokich obrotach, potrzebuję odpoczynku. Dlatego, gdy tylko mamy z mężem czas,
to podróżujemy, resetujmy się. Szybko jednak tęsknię, aby znów rzucić się w wir
pracy, koncertów...., ale nauczyłam się łapać balans, bo to jest najlepsze dla
serca.





Tekst Monika Głuska-Durenkamp



Jak się
przygotować do hospitalizacji





Niezależnie, czy
pakujemy się na jedno, czy kilkudniowy pobyt
w szpitalu
, warto pamiętać o najważniejszych dokumentach i badaniach. Radzimy, co
najpotrzebniejszego zabrać ze sobą. I jak nastawić się na pozytywne myślenie.





Są takie momenty w życiu, nad którymi nie mamy kontroli. Spotka
nas fatalny przypadek losowy, poślizgniemy się na lodzie, lub zasłabniemy i
nagle trafimy do szpitala.  Zwykle w
takich sytuacjach zostajemy tam przewiezieni przez pogotowie ratunkowe, transport
sanitarny, lub idziemy prosto z izby przyjęć na oddział. Gdy trzeba zostać na hospitalizację, musimy dzwonić do
bliskich z listą potrzeb. Wprawdzie szpitale
zawsze dysponują jakąś piżamą, ale lepiej czujemy się we własnej.





Zupełnie inna sytuacja jest wtedy, gdy termin hospitalizacji można zaplanować.
Najpierw mamy trochę czasu, aby znaleźć odpowiednią placówkę i zarejestrować
się. W polskim systemie ochrony zdrowia nie obowiązuje zasada rejonizacji. Oznacza
to, że szpital nie może odmówić
przyjęcia, bo na przykład mieszkamy w innym mieście, czy województwie. Pacjent
wybiera dowolną placówkę znajdującą się na terenie Polski, ale musi mieć ona podpisany
kontrakt z NFZ. Czasem, przed przyjęciem na oddział konieczne jest wykonanie
dodatkowych badań diagnostycznych i
konsultacji. Warto pamiętać, że ich zrobienie spoczywa na szpitalu. Praktyka
odsyłania pacjentów, aby wykonać badania
przed przyjęciem jest niezgodna z prawem.





Weź dokumenty i
badania





Jeśli zbliża się termin
hospitalizacji,
powinniśmy pamiętać o kilku ważnych kwestiach. Przede
wszystkim w dniu przyjęcia, mieć ze sobą dokument tożsamości, ze zdjęciem i
numerem PESEL. Może być to paszport lub dowód osobisty.  





- Z papierkowych
rzeczy ważne jest zabranie ze sobą skierowania do szpitala
mówi dr Małgorzata Konik, specjalista medycyny rodzinnej.

Zwykle po rejestracji telefonicznej, te placówki proszą o wcześniejsze
doniesienie skierowania, ale warto to wszystko sprawdzić. Dobrze też wziąć – w
ramach możliwości – naszą dokumentację medyczną:
wyniki badań diagnostycznych i
konsultacji potwierdzających rozpoznanie, historię choroby i przebytego
leczenia oraz informację o przyjmowanych lekach. Najlepiej zabrać pudełka z
tabletkami, żeby lekarz na oddziale widział ich nazwę i dawki. Pamiętajmy, że w
szpitalu leki dostajemy od
pielęgniarki i nie bierzemy nic sami.





Jeśli nasza hospitalizacja
związana jest z problemami kardiologicznymi warto mieć ze sobą książeczkę z
pomiarami ciśnienia, poziomami cukru, badanie Ekg. Trzeba też dowiedzieć się i
ustalić, czy mamy być na czczo, czy można cos zjeść. Jeśli to pobyt na planowane badanie gastroskopii, kolonoskopii, czy jednodniowy zabieg
chirurgiczny, to nie można wcześniej jeść, czy nawet pić. Przed planowanym
leczeniem inwazyjnym (operacje kardiochirurgiczne, zabiegi kardiologii
interwencyjnej) wskazane jest wykonanie szczepienia przeciw wirusowemu
zapaleniu wątroby typu B(urodzeni po 1985 roku są już zaszczepieni na tego
wirusa).





Spakuj walizeczkę





Własna piżama, szlafrok i wygodne obuwie są w szpitalu niezbędne. Przydadzą się też dresy na
przebranie, bo w nich łatwiej i wygodniej chodzić na badania. Trzeba też mieć ręcznik, przybory toaletowe, chusteczki
higieniczne, a także talerzyk, kubek i sztućce, bo niektóre szpitale o to proszą.     





  - Przyda się zgrzewka wody mineralnej,
szczególnie, gdy mamy badania z
podawanym kontrastem-
dodaje doktor M. Konik. – Nie bierzmy żadnych kosztowności, ani biżuterii. Gdy okaże się, że nasz
sąsiad na sali chrapie, przydadzą się stopery do uszu. Warto mieć dobrą książkę,
aby umilić czas oczekiwania na kolejne medyczne procedury. Ja sama, gdy
trafiłam do szpitala, ciągle rozwiązywałam
krzyżówki. Dzięki rozmowom z moimi pacjentami lepiej rozumiem, jaka ważne jest
też pozytywne nastawienie. Skupienie się jedynie na negatywnym myśleniu wpływa
na nasze samopoczucie. Warto uczyć się, jak uspokoić i wyciszyć emocje i niektóre
reakcje naszego ciała, szczególnie te na stres. Badania wykazują, że myśląc pozytywnie, udaje się uspokoić tętno,
obniżyć ciśnienie krwi, wyciszyć się. Lepiej myśleć, że po prostu musimy przez to
przejść i wrócić do domu.  Oczywiście nie
dziwię się, gdy ktoś trudno to znosi, szczególnie jak w młodym wieku nagle
trafia do szpitala. Zauważyłam, że
ludzie starsi mają do tego większy dystans. Poza tym dla nich planowana hospitalizacja często jest wyrwaniem
się z codziennej rutyny. Tam spotykają ludzi, rozmawiają.





Już po skończonej hospitalizacji,
gdy wychodzimy do domu pamiętajmy o wzięciu karty informacyjnej. Powinnaona zawierać m.in. wyniki badań diagnostycznych wraz z
opisem, konsultacji oraz opis zastosowanego leczenia. W przypadku wykonania
zabiegu lub operacji także datę wykonania i wskazania dotyczące dalszego
sposobu leczenia, żywienia, trybu życia. Ważna jest pisemna informacja skierowana
do lekarza POZ o sposobie leczenia, rokowaniu, lekach, ich nazwach i dawkowaniu.





Tekst: Monika Głuska-Durenkamp



Artyści, aktorzy, dietetycy, sportowcy, naukowcy. Znamy ich z gazet, telewizji, wypowiedzi, ról, książek.  Czasem wydają się nam wręcz nierealni. Tymczasem to przede wszystkim ludzie tacy, jak my. Też boli ich głowa, miewają katar, zmagają się z chorobami, walczą o zdrowe serce. W naszym cyklu, prosimy o mały rachunek sumienia i odpowiedź na to, jaki sposób dbają o swoje serce.





Wspieram serce





Katarzyna Błażejewska-Stuhr, dietetyk kliniczny, psychodietetyk, mama Stasia i Tadzia, żona aktora Macieja Stuhra. Autorka bloga Mama w wielkim mieście: https://kachblazejewska.pl/ Napisała jedenaście książek, w tym “Odżywanie dzieci mądre i zdrowe”, “Gotujemy pełną parą”.





Generalnie dbam o swoje zdrowie, a zdrowe serce jest częścią całości, czyli mojego ciała. Serce pracuje bez przerwy, pompując krew do naczyń krwionośnych. I choć to banał, warto pamiętać, że jest jedno na całe życie.  Jestem dietetykiem, więc też mam wiedzę, która pozwala mi dbać o siebie i rodzinę. Zawodowo zajmuję się gotowaniem i układaniem diet. Często dostaję maile, zapytania o to, jak się odżywiać, co zrobić, żeby mieć dobrą figurę, jak zadbać o siebie i rodzinę. To oczywiście trudne, wymaga cierpliwości, wiedzy, zmiany domowych przyzwyczajeń. Przez sześć lat odkąd jestem z Maćkiem zmieniłam także jego dietę. Moje dzieci nie protestują przeciwko razowemu pieczywu i nie wymuszają słodkich płatków z mlekiem. Ale nie wszystko samo się zrobiło!





Jeśli sól, to szczypta





Choć sól podkręca smak potraw, to niestety sprzyja tyciu, przyczynia się do otyłości i nadciśnienia. My, w domu solimy bardzo mało. Gdy Tadzik był malutki, ale już zaczynał jeść normalne potrawy, gotowaliśmy dla nas wszystkich i to bez soli. Kiedy któreś z nas potrzebowało jej dla smaku, soliło już na własnym talerzu. Ale dlatego prawie kompletnie odzwyczailiśmy od niej. Gotując ziemniaki, ryż, dodaję minimalnie szczyptę soli.





Fleksitarianizm i dobre kwasy





Niemal zrezygnowaliśmy z mięsa, a już w ogóle nie jemy wieprzowiny, także wędlin: szynek, parówek, kiełbas. Choć przyznam, że gdy mam ochotę, raz na kilka miesięcy, skubnę odrobinę kabanosa. Lubimy za to ryby. Gdy ktoś pyta mnie o radę, czy jeść mięso, odpowiadam, jeśli mięso, to nie więcej niż dwa razy w tygodniu, ryba morska trzy razy. Niektórzy myślą, że muszą jeść odtłuszczone produkty, tymczasem ryby są wyjątkiem, bo im tłustsze, tym zdrowsze. Zawarte w nich kwasy omega trzy wzmacniają serce. Te kwasy zawiera też olej lniany tłoczony na zimno, siemię lniane (najlepiej mielić je samemu w domu, zmielone szybko traci właściwości). Kwasy omega trzy są też w orzechach włoskich, nasionach chia i konopnych.





Zdrowy błonnik, warzywa i kasze





W domu jemy dużo warzyw, kasze, brązowy ryż i makarony, płatki owsiane, otręby. Pełnoziarnisty chleb piekę sama. Badania udowodniły, że ze wszystkich produktów to błonnik najsilniej obniża stężenie cholesterolu we krwi i działa przeciwmiażdżycowo. Jego odpowiednią ilość spożywamy, wtedy gdy jemy płatki owsiane na śniadanie. Dziennie powinniśmy dostarczać organizmowi 25 – 40 g błonnika pochodzącego z różnych źródeł. Dla dobrego stanu serca niezbędna jest dieta obfitująca w produkty pełnoziarniste (ciemne pieczywo, płatki, kasze), makarony lub ziemniaki, warzywa, owoce.





Woda potrzebna od zaraz





Piję dużo wody, żeby moje serce było zdrowe i łatwiej pompowało krew. Woda znacząco wpływa na funkcjonowanie układu krwionośnego. Niska zawartość wody w organizmie powoduje, że spada ciśnienie krwi, a jej objętość w organizmie maleje. Taki stan nadwyręża nasze serce, które musi bić szybciej, by podtrzymać krążenie.





Kawę piję, ale jedną





Z badań wynika, że kawa nie stwarza zagrożenia dla układu krwionośnego i można bezpiecznie dla serca pić nawet trzy dziennie. Maciek lubi kawę, ja wolę herbatę. Ale też nie piję mocnej. Mam małe gabaryty i różne substancje silniej na mnie działają. Po mocnej herbacie, czy kawie, jestem rozedrgana, więc takich nie piję.





Cykl: Mój sposób na zdrowe serce - Katarzyna Błażejewska-Stuhr




Ćwiczymy regularnie





Dla zdrowego serca dobre są ćwiczenia cardio, w których podnosi się tętno, a my cały czas trenujemy na podwyższonych obrotach. Badania pokazują, że uprawiając sport średnio 2,5 godziny tygodniowo, zmniejszamy ryzyko wystąpienia chorób układu krążenia nawet o 14 proc. Ja lubię rower, szybki marsz. Zawsze chodzę szybko, nawet na spacer z psem. Poza tym trenuję crossfit.  Staram się to robić cztery razy w tygodniu, ale nie zawsze się udaje. Na co dzień ćwiczę, choć z 15 minut. Włączam Ewę Chodakowską, bo ją lubię i mnie mobilizuje. Maciek stara się ćwiczyć sześć razy w tygodniu. Zwykle biega. Teraz przygotowuje się do wielkiego meczu TVN kontra WOŚP. Maciek nie ma problemu, żeby przebiec 20 km, ale mówi, że ruch na boisku to zupełnie inna aktywność. Po takich treningach wraca zmęczony, ale zadowolony.





Dobry sen  





Bardzo dbam o to, żeby dobrze się wysypiać. Chodzę do łóżka około godziny 23, bo tak mi mówi organizm. W sypialni, do późnej jesieni, staramy się spać przy otwartym oknie. Zimą, kiedy pojawia się smog, oczyszczamy powietrze w domu specjalnym urządzeniem. Przez cały rok lubimy spędzać czas na świeżym powietrzu, spacerujemy z dziećmi, dużo się ruszamy. Chcemy, żeby ruch było dla nich rzeczą naturalną.



Aplikacje mobilne dla pacjentów są bardzo liczne, co sprawia, że nasz telefon zmienia się w dzisiejszych czasach w osobistego opiekuna i coacha zdrowia. Z pomocą smartfona można utrwalić dobre nawyki, które są korzystne dla serca. A wszystkie zebrane dane, ułatwią nam przekazanie ich lekarzowi podczas wizyty. Oto kilka aplikacji, które w 2019 roku zdobywają najwyższe oceny.





Monika Głuska-Durenkamp





Polacy chorują i umierają na choroby sercowo-naczyniowe znacznie częściej niż inni mieszkańcy Unii Europejskiej. Jednym z czynników jest fatalna jakość powietrza, ale trzeba też przyznać, że mamy mało skuteczną profilaktykę tych chorób. Warto to zmieniać i samemu zacząć o siebie dbać.





Do tego wystarczy nam smartfon. Oprócz tego, że używamy go do rozmów, wysyłania SMS-ów i mediów społecznościowych, ściągnijmy na telefon kilka aplikacji mobilnych dla pacjentów. Skontrolujemy nimi tętno, czy ciśnienie krwi. Wiele z aplikacji jest bezpłatnych, inne trzeba kupić. Wszystkie wyszukuje się w sklepie iTunes lub Google Play. Jeśli nie mamy pewności, które aplikacje wybrać, warto poprosić swego lekarza o zalecenia.





Aplikacje mobilne dla pacjentów kardiologicznych i nie tylko





Do wyboru mamy aplikacje pulsacyjne, w których kładąc palec na ekranie telefonu, mierzy się tętno, śledząc zmiany koloru skóry. Niektóre umożliwiają podłączenie zewnętrznego monitora ciśnienia krwi (sprzedawany osobno), który dokonuje odczytu i automatycznie zapisuje dane. Informacje te można sporządzić na wykresie, przedstawić, a nawet przesłać bezpośrednio do lekarza. Aplikacje rytmu serca są przeznaczone do wykrywania nieregularnych uderzeń serca. Te aplikacje instruują, aby podłączyć specjalne urządzenie (sprzedawane osobno) do smartfona i położyć palce na urządzeniu lub przytrzymać urządzenie przy klatce piersiowej, aby wykonać elektrokardiogram (EKG) aktywności elektrycznej serca.  Są i aplikacje, które promują dobrą kondycję, przedstawiając program ćwiczeń. Te dietetyczne, pokazują posiłki i wskazane dla serca pokarmy, podają przepisy, jak i obliczają liczby spalonych kalorii i ilości potrzebnych każdego dnia, aby stracić, utrzymać lub przybrać na wadze. Są i takie, które pomagają w rzucaniu palenia.









Oto kilka najlepszych aplikacji według portalu medycznego Healthline





The Best Heart Disease Apps of 2019





Zbadaj tętno
Instant Heart Rate 





Aplikacja Instant Heart Rate pozwala monitorować pracę serca. Wyświetla odczyt w czasie krótszym niż 10 sekund. Aplikacja jest bardzo dokładna. Można na chwilę przysiąść i zrobić prosty test, aby odczytać tętno, a potem utworzyć wykres fali tętna. Przy pomocy dodatkowej aplikacji StandUp mierzy się zmęczenie i naszą kondycję. Aplikacja rejestruje liczbę uderzeń serca na minutę i pozwala robić notatki, aby śledzić to, co działo się w czasie testu. Te aplikacje mobilne dla pacjentów wspaniale się uzupełniają.





Taki puls
PulsePoint Respond





Ta aplikacja łączy nas ze specjalistami przeszkolonymi w zakresie resuscytacji, gotowymi do działania w nagłym wypadku sercowym, lub innej słabości. Aplikacja korzysta z GPS, aby powiadamiać osoby w okolicy, które mogą szybko zareagować i wykorzystać swoje umiejętności ratowania życia przed przybyciem EMS. Przez aplikację można porozmawiać z osobami udzielającymi odpowiedzi. Podają oni wskazówki gdzie znaleźć najbliższy automatyczny zewnętrzny defibrylator. Poza powiadomieniem o „wymaganej resuscytacji”, aplikacja może zasygnalizować inne sytuacje kryzysowe i zdarzenia, więc zapewnia bezpieczeństwo osobom oraz ich rodzinom.





Ciśnienie krwi i leki
Blood Pressure Monitor





Ta aplikacja pozwala śledzić parametry życiowe i rejestrować je wraz z innymi szczegółami takimi, jak zażywane leki. Wszystko po to, żeby tworzyć bazę danych i ich wizualizację. Można korzystać z wykresów, aby zrozumieć, w jaki sposób współdziałają i jak na nas wpływają. Dane mogą być synchronizowane między urządzeniami i eksportowane do e-maila, dzięki czemu można wysyłać je na bieżąco do lekarza.





W każdej chwili
Smart Blood Pressure 





Do grupy "Aplikacje mobilne dla pacjentów" należy także: SmartBP pozwala na dokonywanie odczytów w dowolnym miejscu, aby uzyskać dokładniejszy odczyt. Można śledzić swoje ciśnienie rozkurczowe, ciśnienie skurczowe, tętno i wagę, a aplikacja zajmie się resztą, obliczając BMI i MAP. Przekształca dane w kolorowe wykresy i wykresy, które ułatwiają sprawdzenie, w jakich sytuacjach jest wysokie, kiedy niskie.





BP Blood Pressure





Można zarejestrować swoje dane w iBP. Aplikacja przechowuje dane dotyczące ciśnienie krwi i poziom glukozy we krwi oraz pozwala wprowadzić inne niestandardowe dane, jak poziom stresu w momencie czytania książki. System kodowania kolorów jest zgodny z zaleceniami American Heart Association dotyczącymi zdrowych zakresów ciśnienia krwi. Aplikacja tworzy wykresy wysokiego, średniego i niskiego poziomu ciśnienia krwi w danych ramach czasowych. Przez to można ocenić trendy z ostatniego tygodnia lub dwóch miesięcy. To może być bardzo pomocne.





Monika Głuska-Durenkamp
Fundacja My Pacjenci





Zachęcamy do przeczytania sposobu na zdrowe serce Katarzyny Błażejewskiej-Stuhr.



Mamo,
Tato, zawał to nie koniec świata!





Jak sobie radzić po zawale serca? Oprócz skutków somatycznych, to także olbrzymie przeżycie. Niesie emocje: strach, stres. Jak pomóc, gdy nasz rodzic traci po nim chęć do życia? Jak pokonać jego lęk, że zaraz znów dostanie kolejnego zawału i wspierać go w poprawie stylu życia.  





Tekst: Monika Głuska-Durnekamp





- Moja mama przeszła kilka miesięcy temu zawał – opowiada
Anna, 43-latka. – Na początku, po szpitalu, mieszkała u mnie, ale mam dwójkę
dzieci. W domu hałas, ruch, nie chciałam jej męczyć. Wróciła do siebie, gdy
fizycznie czuła się już lepiej. Ale kiedy ją odwiedzam widzę, że siedzi
osowiała. Zawsze lubiła czytać kryminały, teraz, gdy jej przynoszę takie
książki nawet ich nie otworzy. Kiedyś była bardzo towarzyska. Zachęcam ją do
tego, żeby zaprosiła koleżanki mówi, że nie chce się z nikim widzieć, bo to jej
niepotrzebne do niczego. Narzeka też, że źle śpi. Najczęściej włącza telewizor
i zastyga w dziwnej apatii.





Nowe, trudne życie po zawale serca





Zawał serca, oprócz skutków somatycznych, które wywołuje w naszym ciele, to także olbrzymie przeżycie. Naukowcy odnotowują, że u wielu pacjentów, po ostrym zawale serca, pojawiają się problemy emocjonalne, behawioralne, czasem psychopatologiczne (około 35-40 procent pacjentów kardiologicznych zauważa się typowe objawy depresyjne). W niektórych przypadkach objawy depresyjne, pojawiające się po zawale, mogą być reakcją psychologiczną na wiadomość o chorobie serca lub zagrożeniu życia. Podobną reakcję wywołuje hospitalizacja. Pacjenci czują się bezradni i zależni od innych: pielęgniarek, salowych, czy odwiedzających bliskich. To naturalne, że nagłe znalezienie się w warunkach oddziału intensywnej opieki kardiologicznej powoduje smutek, przygnębienie i zniechęcenie.





Dla większości z nas choroba jest ograniczeniem i zagrożeniem





Nieraz po takim przeżyciu przychodzi rezygnacja, chory się poddaje, nie chce się badać, rehabilitować. I trudno się dziwić, gdy dla aktywnej dotychczas osoby, po zawale rodzi się konieczność nagłej zmiany trybu życia. Czasem trzeba też zrezygnować z pracy zawodowej, czy dawnych aktywności. Przed zawałem stale o coś walczyli, żyli w stresie, a tu nagle to przestaje być ważne. Wszystko, co znali dotychczas przestaje mieć znaczenie w obliczu zagrożenia życia. Brak możliwości pracy, poczucie bezsilności, łączy się dla nich z utratą pewnej pozycji społecznej, siły. Przygnębiają ich zawalone terminy, brak energii do zrobienia czegoś w domu, czy choćby do opieki nad wnukami.





Takie uczucia, stres, lęk,
powodują dyskomfort i niestety są przyczyną pobudzenia układu współczulnego, co
wpływa niekorzystnie na przebieg choroby serca.





Z badań wynika, że bardzo dużo osób bezpośrednio po zawale wykazuje objawy obniżonego nastroju. W większości przypadków są one przejściowe i ustępują w ciągu kilku dni. U 16–22 procent pacjentów objawy te są bardziej nasilone, trwają dłużej i spełniają powszechnie przyjęte kryteria umiarkowanego i ciężkiego epizodu depresji. Epizod depresyjny po zawale serca częściej występuje u chorych, którzy już poprzednio cierpieli na zaburzenia afektywne.





Nie lekceważ
sygnałów





Anna uzbroiła się w cierpliwość i po wielu spokojnych
rozmowach, pomimo początkowego oporu, zabrała mamę do lekarza. W takich
wypadkach konieczna jest dobra diagnoza i
rozróżnienie, czy to stan, w którym pomoże psycholog, czy trzeba leczenia
psychiatrycznego. Okazało się, że jej mama ma początki depresji. Psychiatra
zastosował odpowiednie leki. U pacjentów z zawałem serca, w przypadku
depresji konieczne jest ich stosowanie. Bardzo istotne jest jednak ostrożne
dobieranie leków psychotropowych dla pacjentów z zawałem serca. W przypadku
jednoczesnego stosowania wielu lekarstw istnieje możliwość wzajemnego
oddziaływania zawartych w nich substancji czynnych. Ich interakcje mogą być
przyczyną powikłań terapeutycznych.













Co powinno nas zaniepokoić u osoby po zawale?



Obniżenie nastroju - wyraźne w porównaniu do tego, co chory odczuwał wcześniej. Czynności, które do tej pory sprawiały przyjemność stają się obojętne, nie ma się ochoty na kontakty z bliskimi, przyjaciółmi.



Utrata zapału i chęci do robienia czegokolwiek, pojawia się apatia, zniechęcenie.



Zaburzenia snu, nie tylko trudniej zasnąć, ale skarży się na wcześniejsze wybudzanie i trudności z ponownym zaśnięciem.



Smutek, apatia, to może być niechęć do rozmowy, spędzanie czasu w domu, unikanie kontaktów z przyjaciółmi, pogrążenie we własnych myślach.












Pomóż odnaleźć
sens





W sytuacjach, gdy psychiatra nie stwierdzi depresji, ale osoba
nadal czuje stres, niepewność, czasem lęk, pomocna może być wizyta u psychologa.
Terapia w poradni psychologicznej pomaga uporządkować emocje, wygasić i nakłonić
do profilaktyki przed ryzykiem drugiego zawału, zmotywować chorego do podjęcia
walki o siebie.





Ważna jest też pomoc bliskiej osoby. Jeśli nasz rodzic ma
takie problemy starajmy się wykazać zrozumienie: odwiedzajmy, rozmawiajmy,
nakłaniajmy do zmiany stylu życia i myślenia. Sami w takich sytuacjach
powinniśmy uzbroić się w cierpliwość. Słuchajmy i bądźmy uważni. Poczytajmy
książki i nauczmy się tłumaczyć, że poczucie zagrożenia życia jest naturalnym
stanem pojawiającym się po zawale. Starajmy się namawiać, żeby rodzic nie
rozpamiętywał i nie analizował wiecznie tego, co było. Rozmowy, bliskość,
ciepło działają bardzo dobrze. Warto przekonywać, że rodzica czeka jeszcze wyzwanie,
przyszłość, w której można odnaleźć głębszy sensu życia i poprawę jego jakości.





Zdrowy ruch





Zgodnie z zaleceniami Europejskiego Towarzystwa
Kardiologicznego po każdym zawale serca pacjent powinien poddać się
rehabilitacji kardiologicznej. Warto nauczyć się żyć na nowo, niczego nie
przyspieszając i dając organizmowi odpocząć. Psychika też potrzebuje czasu na
powrót do formy. Kardiolodzy zalecają rozpoczęciu rehabilitacji kardiologicznej
w ciągu 30 dni od zawału serca, im szybciej tym lepiej.





Po terapii lekami, gdy mama Anny poczuła się lepiej,
córka namówiła ją do ćwiczeń. Ruch działa jak lek. Dlatego zachęcajmy rodziców
do sportów, które lubią i takich, w których obciążenie dla organizmu nie jest
za duże. Powinien to być wysiłek regularny i obciążający równomiernie: spacer,
marsz, pływanie, nordic walking, rower, czy zajęcia z Tai- chi.





Ryba zamiast
schabowego





Kiedyś w pracy, Annę zagadnął kolega - Robert. Pytał o
rady, bo jego ojciec po operacji by-passów, znów wraca do dawnych nawyków:
popala papierosy, wychodzi z domu na tłusty kotlet w restauracji. Nie chce
słuchać lekarzy, ani żony, która gotuje dietetycznie. Anna, choć nie jest
specjalistą, ani psychologiem, zdobyła już pewne doświadczenie przez opiekę nad
matką. Poradziła Robertowi wziąć tatę na męską, choć mało obciążającą wycieczkę
weekendową. „Pogadajcie, jak ojciec z synem, bez ściemniania, żartów. Wytłumacz
ojcu, co go czeka, gdy nie posłucha lekarzy. Powiedz, że go kochasz i
potrzebujesz. Wiem, że facetom trudno przychodzą takie wyznania, ale spróbuj”,
mówiła.





Po kilku tygodniach Robert przyszedł podziękować Annie.
Jego ojciec, po weekendzie na Mazurach, na którym obaj spędzili dobry czas,
zmienił się. Szczera rozmowa i wspólne chwile zmotywowały go.. Ojciec Roberta stara
się żyć zdrowo. Kupił sobie rowerek treningowy i nie popala. Nad jeziorem
stwierdził też, że lubi ryby i teraz wybiera pstrąga na parze zamiast
schabowego. To była także odmiana w ich relacji, bo przez lata, ani ojciec, ani
syn nie znajdowali czasu na wyjazd, czy choćby na takie pogadanie od serca.  





Sprawdzaj i pilnuj!





Dbaj, żeby rodzic po zawale rzucił palenie
papierosów.





Kup książkę o diecie i pilnuj, żeby mama i tata
utrzymywali dietę przeciwmiażdżycową i walczyli
z nadwagą. Obojgu się to przyda. 





Sprawdzaj, czy systematycznie zażywają zalecane
leki.





Namawiaj do regularnych, dostosowanych do
możliwości ćwiczeń fizycznych
.





Sprawiaj rodzicom radość:





Poradź mamie, lub
tacie, żeby wreszcie zrobili rzeczy, które zawsze zostawiali na później:
spisali pamiętniki, napisali książkę. Podpowiedz, żeby poszukali tego
cieniutkiego skoroszytu z zapisanymi myślami i planem ich opowiadania, który ci
kiedyś pokazali. Niech skorzystają z tego, do pisania książki.





Podaruj CD do nauki
języka francuskiego, lub angielskiego. Tylko 20 minut dziennie poświęcone na
naukę pomoże opanować język i poczuć się lepiej i pewniej. Rodzice mogą jeszcze
zaplanować jakąś podróż, wakacje. Zamiast oglądania serialu, niech
zagospodarują czas na ćwiczenie pamięci i relaks. Nauka języka da im satysfakcję
i radość z nauki. 





Kup mamie i tacie kostiumy kąpielowe. Nie oszczędzaj, wybierz się do eleganckiego sklepu. Będą ich potrzebowali do regularnego pływania na basenie.





Monika Głuska-Durnekamp
Fundacja My Pacjenci



W życiu, jaka w
samolocie, najpierw załóż maskę sobie.





Kiedy pojawia się choroba nic nie jest takie, jak dotychczas. Nie tylko dla chorego, ale i dla jego bliskich. Oni także potrzebują wsparcia. O tym, na czym polega wspieranie bliskich w chorobie, jak radzić sobie z trudnymi emocjami, ale też jak zachować optymizm rozmawiamy z Dorotą Mintą, psychologiem.





Rozmawiała: Monika
Głuska-Durenkamp





Bio: Dorota Minta:





Psycholog, pracuje w Gabinetach Lwowska z osobami zmagającymi się z zaburzeniami odżywiania (anoreksją i bulimią), doświadczającym obniżonego nastroju, z niską samooceną. Pomaga radzić sobie z trudnościami pojawiającymi się w życiu w obliczu kryzysu związanego np. z przewlekłą chorobą, utratą pracy, rozpadem związku, żałobą. Zajmuje się także psychologicznymi aspektami odżywiania chorych między innymi w chorobach nowotworowych. Prowadzi terapie dzieci, młodzieży, dorosłych. Współpracuje z organizacjami pozarządowymi, jest prezesem fundacji STOMAlife. Ekspert Think Tank.





Jak pojawienie się
przewlekłej choroby w rodzinie wpływa na jej członków
?





Dorota Minta: Nawet przeziębienie dezorganizuje dom. Gdy ktoś ma 38 stopni C gorączki musi zostać w łóżku, a bliscy dbają o niego, gotują rosołek. A przecież katar, to nie jest żadne poważne schorzenie. Kiedy pojawia się taka choroba, zmienia się kompletnie nasze życie. Najpierw potrzeba przeorganizować się i podporządkować wszystko niezbędnym czynnościom, choćby wożeniu chorego na badania do szpitala. Na tym polega wspieranie bliskich w chorobie. Inne sprawy przestają mieć znaczenie, musimy je odłożyć i zająć się potrzebującym naszej opieki.





Nieraz targają nami silne emocje, jak sobie z nimi radzić?





To jest uzależnione od osobowości danej osoby, jej więzi z
chorym, wrażliwości. Rzeczywiście często pojawiają się strach, smutek, żal,
gniew, złość. Musimy nauczyć się je odreagować, warto je zapisywać na kartce,
rozmawiać o nich z ludźmi. Nie wypierajmy płaczu, smutku, pozwólmy sobie na to. Trzeba też zadbać
o siebie, o swoje zdrowie psychiczne i kondycję fizyczną. Dobrze się odżywiać,
ale też skorzystać z pomocy psychologa, albo grupy wsparcia.  





Chory czasem bywa dla
nas nieprzyjemny, co wtedy?





Choroba jest egocentryczna i to normalne, że przewlekle
chorzy pacjenci automatycznie bardziej skupiają się na chorobie i na sobie.
Bywa, że stają się bardziej kapryśni, „strzelają fochy”, są niecierpliwi. Dziś
byłam u swojej pacjentki, która już drugi miesiąc leży w szpitalu. Jest wściekła,
zła, zmęczona tę sytuacją. Szpital nie działa dobrze na naszą psychikę, widzimy
ludzi cierpiących, chorych. Z reguły w większości takich placówek po godzinie 13,
nic się nie dzieje, więc rozmyślasz nad sobą, swoim smutkiem, bólem. Starajmy
się zrozumieć chorego i nie bierzmy do siebie jego złego humoru, nie obrażajmy
się, nie kłóćmy. Ale też nie bójmy się mu powiedzieć, że nas zranił złymi
słowami, że nam przykro, jak się na nas obraża. Odwiedzajmy go jednak i dużo
rozmawiajmy.





O czym i w jaki
sposób?





Na pewno nie mówmy od wejścia: „Tak mi przykro, rozumiem, co
czujesz”. Naprawdę nikt nie wie, jak pacjent się czuje, tylko on sam. Nie
przyglądajmy mu się, nie biadajmy, że słabo wygląda. Bądźmy aktywni,
energiczni, opowiadajmy o tym, co się wydarzyło w pracy, w domu, kogo spotkaliśmy,
co przeczytaliśmy. Jeśli do tej pory lubiliśmy mówić o piłce nożnej, to gadajmy
tak dalej. Raczej nie o katastrofach i niekoniecznie o polityce w tych czasachJ.





Zdarza się, że
przyjaciele, znajomi przestają do nas dzwonić, dlaczego tak się dzieje?





Ludzie często nie wiedzą, jak się zachować. Nie wiedzą na czym polega wspieranie bliskich w chorobie. Trochę się boją, bo nie wiadomo, jak rozmawiać, bo choroba, jak i śmierć są tabu, wypierane przez współczesne społeczeństwo, kulturę. Pamiętajmy, że to, w jaki sposób reagują inni, zależy także od nas. To naturalne, że znajomi zastanawiają się, czy mają do nas dzwonić, pytać o zdrowie bliskiej osoby, nie chcą nas denerwować. Wystarczy wydawać jasne komunikaty, nie bać się mówić, ale i prosić o pomoc. Szczególnie kobiety mają z tym problem - chcą zrobić wszystko gotują, piorą, pracują na pełnym etacie. Potem ze zmęczenia prawie się przewracają. A przecież, jeśli domownik cierpi na przewlekłą chorobę, potrzeba nam dużo sił. Dlatego także nauczmy się prosić o pomoc.





Czy przywiezienie rosołu to też wspieranie bliskich w chorobie?





Jasne, że tak! Po prostu: „Zrobiłam domowy rosół, możesz zanieść mamie do szpitala”, lub „ Co dziś robicie wieczorem, bo chciałabym wpaść pogadać”, „Weźcie mnie do kina”. Istnieje stereotyp, że rodzinom chorych wydaje się, że nie mają prawa do normalnego życia. W takich wypadkach zwykle tylko się poświęcają i uważają, że nie mogą, ani korzystać z rozrywek, ani pójść do kosmetyczki, na manikiur. A przecież powinniśmy być w dobrej kondycji, w pełni sił. Gdy chory zobaczy bliską osobę, kiedyś pełną życia, która nagle siedzi z nim non stop w szpitalu, smutna, bez energii, to i jemu będzie gorzej. Ma poczucie winy. A gdy żona jest zadbana, uśmiecha się, nie chodzi w szacie pokutnej, choremu też lepiej. Warto pamiętać o sobie tak, jak w tym komunikacie w samolocie – „Gdy wypadną maski załóż ją najpierw sobie, a potem osobie, którą masz pod opieką”.  Trzeba mieć siłę, aby dbać o kogoś bliskiego.





Jeśli w rodzinie są dzieci,
czy mówić otwarcie o chorobie?





Trzeba a priori przyjąć założenie, że dzieci wiedzą wszystko.
Nie ma co ukrywać, ani udawać, że nic się nie dzieje.  Szeptanie po kątach jest bez sensu. Dziecko
widzi, że babcia, dziadek, czy rodzic wygląda inaczej. Gdy mu nie wytłumaczymy,
co się dzieje, zaczyna się bać. Trzeba mu wszystko wyjaśnić na jego poziomie,
bez epatowania strachem, medycznymi szczegółami. Warto skorzystać z podpowiedzi.
Są do tego świetne książki m.in. „Niezapominajka” Agnieszki Świętek o babci,
która traci pamięć, bo choruje na Alzheimera, czy „Mama miała operację”
Krisztiny Toth o raku i amputacji piersi. Uczmy dzieci, że gdy ktoś jest słabszy,
chory, w szpitalu, to trzeba mu pomóc. Zabierajmy je do szpitala, oczywiście,
gdy tylko można. Dzieci, które mają kontakt z chorobą, a nie tylko pięknym polukrowanym
światem, nauczą się empatii i dbania o innych. 





Czy cała rodzina
powinna zmienić styl życia?  





Jeśli chory przewlekle jest z nami w domu i ma zaleconą dietę, to ważne, żeby bliscy go w tym wspierali. Gdy siadają razem do stołu, nie powinien, jako jedyny dostawać czegoś innego, smutnej papki, czy kaszki. Nie wykluczajmy go. Dziś naprawdę można sprawić, żeby jego dania znacznie nie różniły się i dobrze wyglądały. Większość diet wymaga po prostu staranności i dobrej jakości produktów. Takie jedzenie dobrze robi całej rodzinie.





Co z dietą u
pacjentów kardiologicznych?





Zalecane jest obniżenie soli z uwagi na ciśnienie tętnicze, obniżenie cukru, ograniczenie niezdrowych tłuszczów, zwiększenie ilości warzyw w posiłkach. Takie zasady każdemu pomogą. Diety kardiologiczna, jak i cukrzycowe, są bardzo dobre i mogą nas zmobilizować do zadbania o zdrowie całej rodziny.





Monika Głuska-Durenkamp
Fundacja My Pacjenci



Z kardiologiem tylko szczerze





Zdarza się, że wracamy od kardiologa
rozczarowani i rozdrażnieni. Narzekamy, że on znów nie wie, co jest przyczyną
naszego złego samopoczucia, słabości, nie zaleca innych badań. Czy jest nie
skuteczny, czy nie ma odpowiedniej wiedzy? A może ma zbyt mało informacji i
badań? Radzimy, jak dobrze przygotować się do wizyty u lekarza specjalisty.





Tekst: Monika
Głuska-Durenkamp





To prawda, że dobra i
sprawna diagnoza u lekarza, zależy w dużej mierze od jego wiedzy, doświadczenia,
podejścia do pacjentów i umiejętności rozmowy. Ale także my pacjenci, mamy pewien
udział w tym, jak szybko lekarz ustali, co nam dolega i na jakie kolejne
badania nas skieruje. Kilka lat temu jedna z firm badawczych na zlecenie firmy
MiniHolder przeprowadziła sondaż. Okazało się, że ponad 41 proc. Polaków nie
przygotowuje się w ogóle do wizyty u lekarza. Tymczasem przed rozmową z
kardiologiem trzeba to zrobić bardzo sumiennie. Warto być dobrym partnerem w
rozmowie i pamiętać, że jesteśmy współodpowiedzialni zarówno za powodzenie
diagnozy, jak i późniejsze leczenie.





Poszukaj specjalisty





Pierwsza wizyta u kardiologa odbywa się ze skierowaniem. Takie skierowanie może wydać lekarz POZ (podstawowej opieki medycznej), nazywany także lekarzem rodzinnym lub pierwszego kontaktu. Skierowanie uprawnia do wizyty w jednej przychodni, czy ośrodku, po zapisaniu się telefonicznym.  To ogólny problem w Polsce, że lekarzy jest zbyt mało w stosunku do liczby mieszkańców; podobnie wygląda sprawa, jeśli chodzi o pielęgniarki. Natomiast specjaliści od rynku medycznego mówią, że liczba specjalistów kardiologii jest całkiem satysfakcjonująca. Oczywiście trudniej jest o nich w mniejszych ośrodkach, małych miastach. Jeśli chcemy, jak najszybciej dostać się do specjalisty, bądź na zabieg, sprawdźmy listę oczekujących w kolejce do lekarza lub na badania diagnostyczne na stronie: terminyleczenia.nfz.gov.pl. Po zapisaniu się, trzeba do danej placówki dostarczyć w ciągu 14 dni nasze skierowanie.





Jak się przygotować?





Liczy się dobra
organizacja, ale i czas na zastanowienie. Lepiej wcześniej pomyśleć, co chcemy na
wizycie u lekarza powiedzieć. Musimy zebrać odpowiednie badania, dlatego nie
zwlekajmy do ostatniej chwili. Dobrze też mieć w głowie, lub jeszcze lepiej
zapisane, informacje, o które on może zapytać:





1. Na kartce zapisz pytania, jakie chcesz zadać lekarzowi. Zwykle w ośrodku zdrowia, czy przychodni, kolejka pacjentów jest długa, dlatego czasu na rozmowę w gabinecie jest niewiele, a my ze stresu zapominamy o rzeczy istotnych.





2. Zastanów się, o jakich dolegliwościach chcesz powiedzieć, co się boli, co dolega, jakie są dokładnie objawy i od jakiego czasu ci dokuczają.





3. Przygotuj listę badań i dokumentów z twoją historią choroby: wyniki badań, kartę wypisową, jeżeli byłeś w szpitalu. Najlepiej badania trzymać w domu, w jednym miejscu i posegregowane.





a)     historia choroby
podstawowej (np. karty wypisu ze szpitala )





b)     wyniki badań
diagnostycznych – Ekg.





c)       jeśli masz wyniki
innych badań kardiologicznych, np. próbę wysiłkową, Holtera, to zabierz ze sobą.
Przypomnij sobie, bo być może w czasie ostatniego pobytu w sanatorium robiliśmy
takie badania.





 d) zabierz inne badania, bo pamiętaj, że układ
krążenia nie działa w izolacji np. wyniki badań zlecone przez innego
specjalistę: spirometrię, badanie wydolności płuc, prześwietlenie klatki piersiowej, USG jamy brzusznej,





d)    wyniki badań laboratoryjnych





4. Zapisz nazwy leków, które zażywasz i dawki. Najlepiej weź ze sobą opakowania lekarstw, bo na
nich znajduje się nie tylko nazwa leku, ale i dawka. Powiedz lekarzowi o
wszystkich lekach, jakie zażywasz, zwłaszcza, jeśli byłeś już u innych
specjalistów.





Najlepiej weź ze sobą opakowania lekarstw, bo na nich znajduje się nie tylko nazwa leku, ale i dawka. Powiedz lekarzowi o wszystkich lekach, jakie zażywasz, zwłaszcza, jeśli byłeś już u innych specjalistów.





Notatki z wizyty  





W rozmowie z
lekarzem kardiologiem opowiedzmy od siebie, przedstawmy objawy, które wydają
się niepokojące. Jeśli zauważyliśmy u siebie takie dolegliwości, jak
ogólne złe samopoczucie, rozdrażnienie, pobudzenie, bóle głowy, to powiedzmy
o nich, bo mogą być symptomami nadciśnienia. Taka rozmowa wymaga od nas także
wiedzy o tym, kto chorował w rodzinie na serce. Choroba wieńcowa, czy
nadciśnienie bywają dziedziczone.





W rozmowie bądźmy
szczery. Jeśli w ostatnim czasie w naszym życiu pojawiła się jakaś sytuacja
wywołująca stres – strata pracy, rozwód, to trzeba to zaznaczyć. Rozmowa z kardiologiem
bywa jak spowiedź, bo dotyczy różnych sfer życia. Ważne są detale dotyczące
naszej diety, aktywności i sportów, ale i naszego życia intymnego. Pamiętaj,
że wszystko, co zostaje powiedziane w gabinecie jest objęte tajemnicą lekarską.





Warto też
odpowiadać szczerze na pytania o papierosy i alkohol. Jeśli popalamy, lub
palimy tzw. e-papierosy, nie pomniejszajmy liczby wypalanych dziennie
papierosów. Jeśli zerwaliśmy z nałogiem, sprecyzujmy, od kiedy, czyli dokładnie
od ilu lat. Umiejmy też określić ilość wypijanego w tygodniu alkoholu. To
ważne, bo ma wpływ na leki, które kardiolog może nam przepisać.  





Podczas całej rozmowy z lekarzem róbmy krótkie notatki. Mając zapis z wizyty, potem, w dowolnym czasie można do nich zajrzeć. 





Monika Głuska-Durenkamp
Fundacja My Pacjenci



System rozpoznany!





Każdy z nas, nawet, gdy cieszy się dobrym zdrowiem, raz na jakiś czas, styka się z systemem zdrowia. Idziemy do lekarza rodzinnego na kontrolę, potrzebujemy recepty, czy musimy zaszczepić nasze dziecko. Nie ma kraju na świecie, w którym system zdrowia działa bez zarzutu i wszyscy byliby zadowoleni. Zmieniają się potrzeby, wiedza medyczna, sposoby leczenia i technologie. Polski system opieki zdrowotnej wciąż się reformuje, ale jedno jest stałe, opiera się na powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym.





Tekst: Monika Głuska-Durnekamp





System opieki zdrowotnej na świecie





Ochrona naszego zdrowia to jeden z najważniejszych obowiązków państwa. Stan zdrowia obywateli wpływa na stosunki społeczne, poziom życia, kondycję ekonomiczną i gospodarkę narodową. Na świecie są różne modele ochrony zdrowia, zróżnicowane pod względem instytucjonalno-finansowym. Najpopularniejsze są dwa podstawowe: quasi-rynkowy, który jest w Stanach Zjednoczonych oraz publiczny, jaki występuje w państwach europejskich. Jednak wciąż poszukuje się nowych rozwiązań, które pozwoliłyby maksymalnie uszczelnić system publicznej opieki zdrowotnej, narzucając przy tym rygory oszczędzania.





System opieki zdrowotnej w Polsce





Polski system opieki zdrowotnej oparty jest na modelu ubezpieczeniowym. Obowiązkowa składka zdrowotna odprowadzana jest poprzez ZUS do Narodowego Funduszu Zdrowia i wynosi 9 procent osiąganych wynagrodzeń. Narodowy Fundusz Zdrowia finansuje świadczenia zdrowotne udzielane ubezpieczonym i refunduje leki. Część składek zdrowotnych, m.in. za: studentów, rolników i ich domowników (KRUS) finansowana jest z budżetu państwa i funduszów celowych. Przez urzędy pracy finansowane są składki za osoby bezrobotne. Ośrodkom pomocy społecznej przypisane są osoby niepracujące, niezarejestrowane w urzędach pracy, spełniające kryterium dochodowe, a budżet państwa – za duchownych. Osoby ubezpieczone w NFZ, poza składką ubezpieczeniową nie ponoszą innych kosztów leczenia. Do wyjątków należą leki, z których część jest dostępna za opłatą ryczałtową lub częściową odpłatnością: opieka sanatoryjna, oraz opieka stomatologiczna dorosłych, której koszty części świadczeń ponosi pacjent.  





Zgodnie z artykułem 68 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej każdy ma prawo do ochrony zdrowia. Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych.





Bezpłatny system opieki zdrowotnej?





Przyzwyczailiśmy się mówić, że idziemy do przychodni, lub szpitala „darmowej służby zdrowia”. To skrót myślowy, który dla nas oznacza sytuację, w której po przeprowadzonym świadczeniu zdrowotnym, nie musimy płacić. Tymczasem żadne usługi medyczne nie są „za darmo”. Trzeba pamiętać, że ochrona zdrowia to usługa, jak każda. Ma swój koszt, wykonawców, użytkowników. Dlatego niektóre kraje wysoko rozwinięte, a także na przykład nasi sąsiedzi Czesi wprowadziły częściową odpłatność za każdą czynność medyczną. Jeśli człowiek ma wydać z własnej kieszeni nawet kilka złotych za wizytę u lekarza, zastanowi się nad jej autentyczną potrzebą. W polskim systemie zabezpieczenia zdrowotnego współpłacenie przez pacjentów za usługi medyczne spełnia rolę marginalną.





Kto ma prawo do świadczeń NFZ?





Świadczeniobiorcy, to my pacjenci. Zasada solidaryzmu społecznego oznacza, że niezależnie od wysokości składki wpłacanej na ubezpieczenie zdrowotnej, możemy liczyć na taki sam dostęp do leczenia.





Każdy ubezpieczony może korzystać między innymi z badań i porad lekarskich, w razie potrzeby także w domu, leczenia ambulatoryjnego i szpitalnego, rehabilitacji leczniczej, profilaktyki zdrowotnej.





Warunkiem uzyskania przez nas świadczenia zdrowotnego finansowanego z publicznych środków jest uzyskanie uprawnienia opartego bądź na opłacaniu składek (dotyczy to większości obywateli), bądź na innych podstawach przewidzianych w ustawie. Dostęp do takich świadczeń zdrowotnych mają bowiem m.in.: dzieci do 18 roku życia, studenci, bezrobotni zarejestrowani w Urzędzie Pracy, kobiety w okresie ciąży, porodu i połogu.





Rodzice, albo prawni opiekunowie dzieci do lat 18 lub uczących się do 26. roku życia mają obowiązek zgłoszenia podopiecznych do ubezpieczenia w miejscu pracy. Brak zgłoszenia członka rodziny do ubezpieczenia zdrowotnego jest jednym z najczęstszych powodów niepotwierdzenia uprawnień przez NFZ.





Osoba bezrobotna podlega obowiązkowemu ubezpieczeniu zdrowotnemu pod warunkiem, że nie jest objęta ubezpieczenie na innej podstawie. Prawo do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych trwa wówczas od dnia uzyskania przez osobę statusu bezrobotnego, a ustaje po upływie 30 dni od dnia utraty tego statusu. Składkę zdrowotną opłaca właściwy urząd pracy.





Jak zweryfikować swój statusu ubezpieczenia? 





Po prostu sprawdzić swojego prawa w systemie eWUŚ (Elektroniczna Weryfikacja Uprawnień Świadczeniobiorców). To mechanizm umożliwiający potwierdzenie lub zaprzeczenie naszego prawa do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Przechowywane tam dane aktualizowane są codziennie, dzięki czemu przedstawiają aktualny stan ubezpieczenia pacjenta. By sprawdzić status ubezpieczenia, powinniśmy podać w przychodni lub innym podmiocie leczniczym numer PESEL, a następnie potwierdzić tożsamość za pomocą dowodu osobistego, paszportu lub prawa jazdy. Ponadto status można sprawdzić na profilu założonym w systemie ZIP (Zintegrowany Informator Pacjenta). W tym celu wystarczy zalogować się na utworzony profil, a następnie przejść do zakładki „Prawo do świadczeń”.





Co to są świadczenia zdrowotne?





To wszystkie działania, które służą zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu i poprawie zdrowia oraz inne procedury medyczne wynikające z potrzeby leczenia, konsultacjami. To świadczenia związane z badaniem i poradą lekarską, leczeniem, badaniem i terapią psychologiczną, rehabilitacją leczniczą, opieką nad kobietą w ciąży, porodem, połogiem oraz nad noworodkiem, opieką nad zdrowym dzieckiem, pielęgnacją chorych, pielęgnacją niepełnosprawnych i opieką nad nimi, opieką paliatywno-hospicyjną. To także orzekanie i opiniowanie o stanie zdrowia, zapobieganiem powstawaniu urazów i chorób poprzez działania profilaktyczne oraz szczepienia ochronne, czynnościami technicznymi z zakresu protetyki i ortodoncji oraz czynnościami z zakresu zaopatrzenia w przedmioty ortopedyczne i środki pomocnicze.





Są także świadczenia zdrowotne rzeczowe. To leki, wyroby medyczne, przedmioty ortopedyczne i środki pomocnicze związane z procesem leczenia.





Świadczenia towarzyszące, to np. usługi transportu sanitarnego, zakwaterowanie i wyżywienie w szpitalu lub w innej placówce medycznej. Ponadto jest to także zakwaterowanie poza taką placówką, jeżeli konieczność zapewnienia zakwaterowania wynika z warunków określonych dla danego świadczenia gwarantowanego.





Gdzie po pomoc?





Świadczeniodawcy, to ci, którzy udzielają nam pomocy i opieki, czyli świadczeń zdrowotnych. Świadczeń udzielają zarówno placówki publiczne, niepubliczne, osoby wykonujące zawód medyczny, czy grupowa praktyka lekarska lub grupowa praktyka pielęgniarek i położnych, jeżeli zawarli umowę z NFZ umowę na udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej w danym zakresie.





Na rynku usług świadczeń opieki zdrowotnej istnieją zarówno podmioty publiczne, jak i prywatne. Świadczenia, jakie wykonują lekarze, lecznice i szpitale prywatne także mogą być dla pacjentów bezpłatne. W tym przypadku płatnikiem jest Narodowy Fundusz Zdrowia, który działa w oparciu o umowę udzielania świadczeń opieki zdrowotnej (tzw. kontrakty). Usługi świadczą zakłady opieki zdrowotnej. Dzielą się one na publiczne (SPZOZ) oraz niepubliczne (NZOZ), są praktyki lekarskie, lekarsko-dentystyczne, pielęgniarskie, położnych oraz apteki.





Kto to kontroluje?





Wszystkie instytucje, procedury, usługi kontroluje i nadzoruje: Państwowa Inspekcja Sanitarna (Sanepid), Inspekcja Farmaceutyczna oraz Wojewodowie. Przy tych ostatnich działają wojewódzkie centra zdrowia publicznego oraz konsultanci wojewódzcy w poszczególnych specjalnościach medycznych. Kierunki polityki zdrowotnej kraju wytycza Ministerstwo Zdrowia oraz posiada uprawnienia kontrolne. Przy ministerstwie działają konsultanci krajowi w poszczególnych specjalnościach medycznych.







Monika Głuska-Durenkamp
Fundacja My Pacjenci


Skip to content