To, czego potrzebuje moje serce
Katarzyna Żak, aktorka teatralna,
filmowa. Współpracuje z warszawskimi: Teatrem Capitol, Teatrem Syrena, Komedia i
Och Teatrem. Szerokiej publiczności znana jest z ról w Miodowych Latach, Na
Wspólnej, Sile Wyższej, M jak Miłość, Czasie Honoru i w Ranczu. Aktorka śpiewa
i koncertuje niedawno odbyła się premiera jej najnowszej płyty „Miłosna
Osiecka”.
O sercu na poważnie
Myślę o nim i to bardzo poważnie, bo pochodzę z rodziny,
która jest obciążona chorobami serca. Mój dziadek zmarł na serce w młodym
wieku, jego syn-mój tata, umarł,
gdy miał 50 lat, na skutek rozległego zawału serca. Z powodów genetycznych
znajduję się w grupie podwyższonego ryzyka. W związku z tym regularnie się badam,
mierzę ciśnienie, kontroluje poziom cholesterolu, a co jakiś czas poddaję się
próbom wysiłkowym. Jestem pod opieką lekarza kardiologa i co półtora roku - dwa
lata, przechodzę u niego dokładne badania. Na szczęście mam ciśnienie w normie
i dobrze się czuję. Gdyby jednak coś mnie zaniepokoiło, nie zwlekałabym z
wizytą u lekarza i szczegółowymi badaniami.
Muszę mieć kondycję
Uprawiam zawód aktora, który wymaga dobrej kondycji, sprawności i wytrzymałości. Na scenie i na próbach często się ruszam. Teraz przygotowuję się do musicalu, więc ćwiczę układy choreograficzne. Nawet, gdy nie tak intensywnie pracuję, staram się być aktywna fizycznie, na przykład raz na tydzień chodzę na basen. Lubię długie, intensywne spacery, szybkim krokiem. Niestety odkąd zabrakło naszego ukochanego psa – berneńczyka, nie spaceruję już tak dużo. Brakuje mi tych porannych spacerów, kiedy musiałam wstać o pół godziny wcześniej i wychodziłam pobiegać z nim do lasu. Dotleniałam się i dostawałam niezwykłą dawkę energii na cały dzień. Córki są już dorosłe, wyprowadziły się, więc nie możemy na razie wziąć kolejnego zwierzaka. Zbyt długo musiałby być sam w domu, poza tym problematyczne stałyby się wyjazdy ze spektaklami i koncertami.
Ważna jest motywacja
Kiedy gdzieś wyjeżdżam, staram się rano wyjść z hotelu na szybki
spacer, czy jogging. Sama nie za bardzo lubię biegać, ale z innymi aktorami,
mobilizujemy się razem i ćwiczymy. W grupie zawsze fajniej -motywujemy się,
żeby coś zrobić dla siebie. Podobnie w domu motywujemy się z Cezarym do
prawidłowego odżywiania. Mąż schudł
kilka lat temu i aby utrzymać wagę, musi pracować nad sobą non stop. We dwoje łatwiej trochę
się pilnować, jeść mniej i zdrowiej.
Z przyprawami nie ma nudy
Nie jadam tłusto. Oboje moi rodzice mieli wysoki poziom
cholesterolu, więc szczególnie dbam o dietę. Oczywiście, cholesterol zależy nie
tylko od odżywania się, ale ono ma duży wpływ. Wybieram posiłki z zielonych
warzyw i staram się nie jeść po godzinie 18. To bywa trudne w mojej pracy, bo
gdy w ciągu dnia mało zjem, wieczorem po spektaklu jestem głodna. Wtedy robię
sobie sałatę i oszukuję ośrodek głodu. Nie objadam się, bo jak każda kobieta po
pięćdziesiątce, mam już spowolniony metabolizm. Nie jestem niestety ani weganką, ani wegetarianką, lubię od czasu do czasu kawałek
mięsa, ale bardzo je ograniczyłam. Wybieram kasze: gryczaną,jaglaną, bulgur i
jem je z warzywami. Wszystko dosmaczam świeżymi ziołami lub przyprawami
ziołowymi. Kiedy podróżuję po świecie, lubię poznawać różnie kuchnie, smakować
i przywozić przyprawy. Gdy dodaje się je do warzyw i kasz, tak szybko się nie
nudzą. Niedawno byliśmy w Australii. Tam kuchnia jest fantastyczna: stanowi
mieszkankę tradycyjnej brytyjskiej z tajską, malezyjską, chińską. Też przywiozłam przyprawy.
Piję wodę
Nasze serce, żeby dobrze pracowało, potrzebuje nawodnienia
organizmu. Piję co najmniej półtora litra płynów dziennie, głównie wodę. W
Australii smakowało mi wino, ale z tym ostrożnie. Alkohol zatrzymuje wodę w
organizmie i zwiększa apetyt, więc na kieliszek wina pozwalam sobie tylko od
czasu do czasu.
Kocham jogę
Jakiś czas temu odkryłam jogę i zakochałam się w niej. Niestety
ostatnio nie miałam na nią czasu, ale obiecuję sobie, że wkrótce wrócę. Brakuje
mi jogi, bo ona motywuje i zachęca do wysiłku: rozciągam się i widzę, czego
potrzebuje moje ciało. Joga to też wyciszenie, które jest niezbędne w
intensywnym życiu. Najpierw ćwiczyłam jogę pod okiem instruktora. W niej ważne są techniki
oddychania, a tego trudno jest się nauczyć samemu. Dziś, gdy mam czas, umiem
sama ćwiczyć w domu. Polecam, bo joga ma różne stopnie wtajemniczenia,
ćwiczenia mogą być intensywne lub spokojne. Każdy znajdzie tutaj coś dla
siebie.
Serce potrzebuje sztuki
Po spektaklu, czy koncercie, gdy półtora godziny śpiewam,
czuję się jakbym przerzuciła tonę koksu. Taki wysiłek pobudza, pracują
przepona, płuca. To jest bardzo pozytywne. Gdy jednak zbyt długo działam na
wysokich obrotach, potrzebuję odpoczynku. Dlatego, gdy tylko mamy z mężem czas,
to podróżujemy, resetujmy się. Szybko jednak tęsknię, aby znów rzucić się w wir
pracy, koncertów...., ale nauczyłam się łapać balans, bo to jest najlepsze dla
serca.
Tekst Monika Głuska-Durenkamp