Na to czy jesteśmy szczupli czy mamy nadwagę lub jesteśmy otyli może mieć wpływ; oprócz wielu innych rzeczy, także to w jakim społeczeństwie żyjemy, a szczególnie w jakim zostaliśmy wychowani.





W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku holenderski psycholog społeczny Geert Hofstede przeprowadził badania pracowników międzynarodowej korporacji IBM. Na tej podstawie doszedł do wniosku, że pracownicy z różnych krajów różnią się między sobą pod względem pewnych cech; które nazwał „wymiarami kultur narodowych”. Te cechy to typowy dla osób żyjących w danym społeczeństwie sposób myślenia o pewnych sprawach; zachowania w pewnych sytuacjach czy oceniania jakichś wydarzeń. Na przykład mieszkańcy Stanów Zjednoczonych myślą o sobie jako o oddzielnych osobach; które polegają na sobie samych a ich osobisty sukces jest ważniejszy niż relacje z innymi ludźmi. Z kolei Japończycy uważają siebie raczej za członków grup i mają w większym stopniu na uwadze dobro wspólnoty, do której należą niż swoje własne. Ten wymiar został nazwany przez Hofstede indywidualizmem w stosunku do kolektywizmu. Z danych prezentowanych na stronie Hofstede Insights wynika; że na skali mierzącej indywidualizm USA osiąga 91 punktów, Japonia – 46, a Polska – 60.





Prowadząc kolejne badania Hofstede zidentyfikował sześć takich wymiarów kultur narodowych. Były one używane przez badaczy głównie po to, by wyjaśnić różnice w zachowaniu pracowników korporacji z różnych krajów.





A czy cechy społeczeństwa, w którym żyjemy mogą mieć wpływ na nasz wygląd, szczuplą bądź otyłą sylwetkę?





Jak się okazało znaleźli się badacze, którzy zastosowali koncepcję wymiarów kultur narodowych do badania problemu nadwagi i otyłości. Analizy takie zostały przeprowadzone przez badaczy, takich jak Wallace, Masood oraz Tekes wraz z zespołami i opublikowane w 2019 roku w międzynarodowych czasopismach: BMC Public Health, Obesity Review i Personality and Social Psychology. Każda z nich obejmowała społeczeństwa kilkudziesięciu krajów. Zadali oni sobie pytanie:





Czy pewne cechy kulturowe społeczeństwa mogą sprawić, że ludzie mają nadwagę lub nawet są otyli?





Innymi słowy analizy te miały na celu sprawdzenie, czy takie cechy społeczeństwa jak: indywidualizm; skłonność do unikania sytuacji wiążących się z niepewnością; emocjonalność; dystans do władzy oraz nastawienie na szybkie osiąganie celów może powodować, że ludzie mają wyższy wskaźnik BMI. BMI, czyli Body Mass Indeks; jest to stosunek masy ciała w kilogramach do kwadratu wzrostu w metrach. Jego wartość wskazuje czy dana osoba ma prawidłową masę ciała, zbyt niską, czy zbyt wysoką. I co się okazało?





Otyłość i nadwaga są częstsze w społeczeństwach indywidualistycznych niż w społeczeństwach kolektywistycznych.





Jak to wytłumaczyć? W swojej analizie Wallace i in. (2019) zwrócili uwagę, że w społeczeństwach indywidualistycznych zakłada się, że nadwaga i otyłość są osobistą sprawą każdego człowieka. Ludzie sami decydują, jak się odżywiają i czy wolny czas spędzają aktywnie np. chodząc na ćwiczenia lub spacerując czy też biernie – leżąc na kanapie. Wybór ten nie zawsze jest słuszny z punktu widzenia dobrej kondycji własnego organizmu. Natomiast w kulturach kolektywistycznych ważne są takie elementy jak wspólne wzory żywieniowe. W tych społeczeństwach nie tyle zachęca się ludzi do zdrowego stylu życia, jak w społeczeństwach indywidualistycznych, ale niemal wymusza się wybór zdrowych zachowań wprowadzając np. określone przepisy prawa lub inne rozwiązania. Często przynosi to lepsze efekty np. w postaci lepszego zdrowia, lepszej kondycji, odpowiedniej masy ciała ludzi.





Podwyższonej masie ciała sprzyja także charakteryzująca dane społeczeństwo chęć do unikania niepewności wynikającej z nowych nieznanych sytuacji.





Kolejny wymiar zidentyfikowany przez Hofstede „unikanie niepewności vs tolerancja niepewności” dotyczy tego, jak ludzie radzą sobie z uczuciem niepewności w nowych, nieznanych sytuacjach. W niektórych społeczeństwach niepewność traktowana jest jako normalny element życia. Członkowie innych społeczeństw odczuwają potrzebę maksymalnego ograniczenia niepewności i aby to zrobić powołuje się tam wiele szczegółowych praw i zasad regulujących codzienne życie. Jak komentują Wallace i in. w społeczeństwach unikających niepewności otyłość i nadwaga mogą być traktowane przez ludzi jako coś, na co nie mają oni wpływu, a zatem nie mają także możliwości by to w jakikolwiek sposób zmienić. Nie widzą więc sensu w przestrzeganiu zaleceń dietetycznych czy zaleceń dotyczących uprawiania sportów, ruchu. Ponadto, jeśli ludzie nie radzą sobie z poczuciem niepewności: odczuwają lęk, są zestresowani i nerwowi może to prowadzić do tzw. „zajadania stresu” i w konsekwencji to źródło nadwagi i otyłości.





W społeczeństwach bardziej emocjonalnych ludzie w większym stopniu ulegają apetytowi i nie kontrolują tego, co i ile jedzą. Może to prowadzić do przejadania się i tycia.





„Emocjonalność vs powściągliwość” to kolejny z wymiarów wyodrębnionych przez holenderskiego badacza. Powściągliwość wiąże się z większą samokontrolą i powstrzymywaniem się przed naturalnymi ludzkimi impulsami i pragnieniami - np. uczuciem głodu. W związku z tym społeczeństwach cechujących się większą emocjonalnością jest więcej osób z nadwagą niż tam gdzie dominuje raczej powściągliwość i samokontrola.





Więcej osób otyłych i z nadwagą jest w społeczeństwach; gdzie relacje między ludźmi zajmującymi różne pozycje w społeczeństwie są raczej partnerskie niż oparte na podporządkowaniu.





Ten wymiar kultury został nazwany posiadaniem „mniejszego lub większego dystansu do władzy”. W społeczeństwach o mniejszym dystansie do władzy relacje między osobami, które zajmują niższą i wyższą pozycję w hierarchii jak np. szefowie i podwładni w pracy, czy rodzice i dzieci w rodzinie są bardziej partnerskie. W społeczeństwach o większym dystansie do władzy podwładni są w większym stopniu podporządkowani swoim szefom, a dzieci rodzicom. I jak się okazało, ta pierwsza sytuacja może mieć negatywny wpływ na sylwetkę. Badacze otyłości i nadwagi tłumaczą, że mniejszy dystans do władzy w społeczeństwie; czyli bardziej partnerskie stosunki mogą powodować mniejszy szacunek dla autorytetu lekarza bądź innego specjalisty do spraw zdrowia, a w konsekwencji mniejszą skłonność do przestrzegania zaleceń dotyczących ograniczenia masy ciała, zdrowej diety czy uprawiania sportu.





Otyłości i nadwadze sprzyja również orientacja krótkoterminowa,





czyli taki sposób myślenia, zgodnie z którym oczekuje się natychmiastowych efektów własnych działań, podczas gdy przeciwna jej orientacja długoterminowa wiąże się z cierpliwością w oczekiwaniu na wyniki. Zdaniem badaczy, ludzie nastawieni na natychmiastową realizację swoich celów, niemyślący długofalowo, łatwiej akceptują swą nadwagę lub otyłość. Jest to spowodowane faktem, że nie myślą oni o jej negatywnych skutkach zdrowotnych w dalszej perspektywie; np. o ryzyku zachorowania na cukrzycę czy choroby układu krążenia.





Jak wynika z danych prezentowanych na stronie Hofstede Insights społeczeństwo polskie cechuje się raczej dużym dystansem do władzy; dużym indywidualizmem, bardzo dużą skłonnością do unikania niepewności, orientacją krótkoterminową oraz powściągliwością. Jak więc widać tylko niektóre z cech naszej kultury mogą sprzyjać utrzymaniu prawidłowej masy ciała. Dzięki dużemu dystansowi do władzy chętniej słuchamy lekarzy, dietetyków i innych specjalistów do spraw zdrowia; a powściągliwość sprawia, że nie ulegamy impulsom i nie pochłaniamy jedzenia w niekontrolowany sposób. Jednak inne nasze cechy kulturowe nie są już tak korzystne dla utrzymania właściwej sylwetki. Możemy jednak trawestując wypowiedź Geerta Hofstede powiedzieć, że jako pojedynczy ludzie nie jesteśmy w stanie zmienić cech naszej kultury; jednak możemy starać się ją zrozumieć i tę wiedzę wykorzystać w podejmowanych przez nas wyborach, także zdrowotnych.





Dr n. społ. Agnieszka Borowiec
Zakład Epidemiologii, Prewencji Chorób Układu Krążenia i Promocji Zdrowia, Narodowy Instytut Kardiologii w Warszawie









Więcej o otyłości tutaj.



Beata Tadla uważa, że w życiu nie da się uniknąć stresu. Trzeba umieć z nim żyć i dbać o równowagę psychiczną, aby wynagrodzić organizmowi straty. Warto się dobrze odżywiać, dużo się ruszać i myśleć pozytywnie.





Bio: Beata Tadla, dziennikarka radiowa i telewizyjna. Obecnie prowadzi audycje „To właśnie weekend” w Radiu Zet i program „Onet Radio”.  Trenerka mówców. Mówca motywacyjny, prezenterka. Wykładowca. Autorka czterech książek.





Jednym z czynników ryzyka wywołującym choroby serca jest stres. Czy umie Pani nad nim panować?





Mówi się, że stres jest największym wrogiem człowieka i trzeba z nim walczyć. Jakiś czas temu czytałam o badaniach ze Stanów Zjednoczonych prowadzonych na grupie 30 tysięcy ludzi przez 8 lat. Polegały one na tym, że na początku pytano badanych, czy w minionym roku przeżywali stres. Drugim pytaniem było, czy wierzą, że stres im szkodzi. Po 8 latach w grupie tych, którzy zmarli byli wyłącznie ci, którzy uważali, że stres im szkodzi. Okazuje się więc, że nie sam stres, ale strach i wiara w to, że może on być dla zdrowia i życia zagrożeniem, jest gorsza. Bardzo mnie to zainteresowało. Wierzę, że wszystko siedzi w naszej głowie i trzeba nauczyć się rozpoznawać swoje emocje. U mężczyzn w chwilach stresu następuje wyrzut adrenaliny, który mówi im uciekaj, albo walcz. My, kobiety mamy w takich trudnych momentach wyrzut oksytocyny, hormonu odpowiadającego za troskę, opiekę, czułość. Stres jest nieodłącznym elementem naszego życia, często nas pobudza do działania, każe iść dalej.





Czy nauczyła się Pani rozpoznawać te emocje i uzyskiwać równowagę?





Bardzo trudno ostatnio o równowagę, bo mamy całą masę bodźców zewnętrznych, które nie są pozytywne. Epidemia koronowirusa zaskoczyła nas i zamknęła w domach, stres był nieunikniony. Dlatego postanowiłam, żeby się za bardzo nie denerwować, czyli nie planować i nie myśleć w przód, dalej niż jutro, pojutrze. Zrozumiałam, że nie wiem, co będzie i że to ode mnie nie zależy. Część mojej aktywności zawodowej, poza prowadzeniem audycji, polega na uczestnictwie w konferencjach, prowadzeniu szkoleń, treningów. Niestety ta działalność jest na razie zamrożona i nie wiadomo, kiedy to się zakończy. Muszę to przetrwać, zacisnąć zęby. Żyję tym, co teraz, z dnia na dzień i wyciągam rzeczy pozytywne, a nie negatywne.





Co Pani w tym pomaga?





Na pewno aktywność fizyczna. Bez ruchu nie wyobrażam sobie życia. Gdy byliśmy zamknięci podczas ścisłego lock down, to założyłam w telefonie aplikację do liczenia kroków. Starałam się te osiem tysięcy kroków robić po domu, chodziłam między salonem, kuchnią. U wszystkich dom zamienił się w szkołę, biuro, siłownię, restaurację, salę do jogi. U mnie też. Robię ćwiczenia, które sprawiają mi przyjemność. Gdy nie są fajne, to nie ma się na nie ochoty, a ja nie lubię się do niczego zmuszać. Nie jestem fanką ćwiczeń siłowych takich, po których jestem wyczerpana. Lubię pływać pod powierzchnią wody, w masce na twarzy, bo to mnie relaksuje i odpręża. Koncentruję się na pływaniu, które wtedy jest dla mnie jak medytacja. Ale na pójść na basen jeszcze się nie skusiłam, poczekam trochę. Na razie korzystam z tego, co mogę, głównie skakanki i jogi. W domu, na macie, staram się wykonywać wszelkie pozycje porządnie, z dbałością o ładnie wykończony ruch. Joga uwalnia głowę.





W jaki jeszcze sposób dba Pani o swoje serce i kondycję?





Zawracam uwagę na dobre odżywianie, bo wierzę, że jestem tym, co jem. Jedzenie wielu z nas kojarzy się jedynie z mechaniczną czynnością, a ja uważam, że powinno być bardziej świadome. Myślę o tym, co jem. Unikam przetworzonej żywności, białej mąki, jeśli wybieram pieczywo, to pełnoziarniste. Moja dieta to głównie warzywa, nabiał, jem też ryby i owoce morza. Mięsa unikam od kilku lat, nie piję mleka, za to dbam, aby w mojej diecie było dużo orzechów, ziaren, pestek. Gdy robię koktajl z truskawek, to wrzucam je do blendera razem z szypułkami, bo są zdrowe. Jeśli grejfrut, to razem z pestkami. Staram się nie robić wielkich zapasów jedzenia i nie marnować. Lubię produkty dobrej jakości, świeże. Większość warzyw i owoców kupuje w lokalnym zieleniaku. Raz w tygodniu robię tzw. dzień resztkowy, czyli na przykład szykuję tartę z tym, co zostało w lodówce.   





Czy jada Pani regularnie?





Nie wyobrażam sobie wyjść z domu bez śniadania. Jem wtedy jajka, wszelkiego rodzaju pasty warzywne z bakłażana, fasola, oliwek, cebulki. Dzień zaczynam od świeżego koktajlu z pietruszki, imbiru, ogórka, czasem dolewam tam sok z rokitnika, albo dodaję kurkumę. Szykuję też świeże soki warzywno-owocowe.





A co z solą, czy dużo Pani soli?





Ograniczyłam sól, a do przyprawiania potraw używam głównie pieprzu cayenne. Niektórzy ludzie mają lodówki pełne sosów, majonezów, ketchupów, ja ich nie stosuję. Lubię naturalny smak potraw,  doprawiam jedzenie naturalnie: bazylią, kolendrą. Kiedyś, gdy odwiedzałam dom rodziców i jadłam obiad, wszystko wydawało mi się przesolone. Ale ich także przekonałam do zdrowszego jedzenia i dziś na ich stole ląduje więcej warzyw, ciemne pieczywo i mniej soli.





Czyli najważniejsza jest zmiana nawyków?





Tak i to wcale nie jest takie trudne. Ktoś mówi: „ Ale ty się poświęcasz”, a dla mnie to po prostu przestawienie stylu myślenia, a nie żadne poświęcenie. To myślenie o zdrowiu. Gdy idę do sklepu sięgam po te produkty, które lubię i tyle. Podobno wystarczy 21 dni, żeby te nawyki weszły w krew. Dbam także o inne zdrowe nawyki: nie przegrzewam się, w zimie chodzę bez rajstop, w lekkiej kurtce, śpię przy otwartym oknie. Staram się budować odporność. Dbam o mój organizmu, żeby odwdzięczył mi się tym samym i długo mi służył. I tak się dzieje, bo prawie nie choruję. Nie pamiętam, kiedy brałam jakieś leki, nie łykam, ani środków od bólu, ani antybiotyków. Ważny jest też dobry sen, w ciemności, w cichym, chłodnym miejscu. Nie jestem meteopatką, nie reaguję na zmiany ciśnienia atmosferycznego. Mam dobre ciśnienie i odpukać dobrze się czuje na co dzień.





A czy robi Pani jakieś badania?





Raz do roku umawiam się na przegląd zdrowia: badania krwi, Ekg i próbę wysiłkową. Wolę się badać i wiedzieć, jaką mam kondycję, żeby zapobiegać chorobom w przyszłości. Profilaktyka jest najlepsza.





Rozmawiała: Monika Głuska- Durenkamp



Schorzenia sercowo-naczyniowe, zawały mogą dotknąć każdego z nas. Niezależnie od wykonywanego zawodu, zasobności portfela, bez względu na wiek czy płeć. Zdarzają się zwykłym ludziom, jak i tym znanym. Serca gwiazd: aktorów, piosenkarzy, dziennikarzy, pisarzy też mogą być chore. Na wystąpienie tych chorób wpływ mają róże czynniki np. genetyczne, ale i styl życia. Dlatego tak ważna jest profilaktyka. A ludzie znani, opowiadając o swoich problemach, mogą w tym pomóc.





Tekst: Monika Głuska-Durenkamp









Kulisy życia gwiazd





Często oceniamy znanych przez pryzmat ich życia, które widzimy jedynie na plotkarskich portalach.  Choć rzeczywiście ich status społeczny jest pod wieloma względami uprzywilejowany, to jednak nie są istotami z innego wymiaru. Tak samo, jak my, przeżywają problemy rodzinne, stres czy choroby. Wśród gwiazd jest wiele osób, które doznały poważnego zdarzenia sercowo-naczyniowego: zawału serca, czy operacji, która pomogła zapobiec zatrzymaniu krążenia. Mieli również szczęście przeżyć.a zapobiec zatrzymaniu krążenia. Mieli również szczęście przeżyć.





Teraz używają mediów społecznościowych, aby pomóc szerzyć świadomość. Dzięki ich inspirującym historiom, opowieściom o objawach chorób serca i poradom, my też możemy pomyśleć o naszym zdrowiu. Publikując wiadomości związane z profilaktyką chorób serca wskazują jakie  działania można podjąć, żeby zmniejszyć szanse na ich rozwój. Oprócz dbania o prawidłowy poziom cholesterolu, badania ciśnienia, przeprowadzania badań w celu sprawdzenia niedrożności tętnic, można zmieniać naszą dietę, być bardziej aktywni fizycznie oraz nauczyć się zarządzać poziomem stresu. Często to małe rzeczy, które warto robić codziennie, aby zmniejszyć ryzyko chorób serca i udarów mózgu. Wśród najlepszych porad to choćby te: ruszaj się co najmniej 20 minut dziennie, pij dużo wody, jedz owoce i warzywa, staraj się spać przez siedem do ośmiu godzin i spróbuj obniżyć poziom stresu.





Serce mnie zaskoczyło





W Polsce chorowanie bywa sprawą tabu, choć teraz coraz więcej znanych osób przyznaje się do swoich dolegliwości i dzieli swoimi historiami, to między innymi aktorzy Bożena Dykiel, Jerzy Stuhr, Adam Ferency, Krzysztof Kowalewski, Marian Opania . Oni nie ukrywają, że te serca gwiazd szwankują. Dominika Ostałowska przyznaje, że w pewnym momencie życia miała za dużo pracy, za mało snu i serce zaczęło jej bić w tempie 210 uderzeń na minutę, czyli trzy razy szybciej niż powinno.  Aktorka miała zabieg ablacji, a potem zaczęła regularnie ćwiczyć, dbać o siebie. Dzięki treningom poczuła się lepiej. To także poprawiło jej stan psychiczny, bo problemy z sercem dodatkowo ją stresowały. Aktorka została też ambasadorką kampanii „Moda na serce”, która zachęcała wszystkie kobiety do odpowiedniej profilaktyki i zapobiegania chorobom serca.





ZZ kolei muzyk rockowy Robert Friedrich „Litza”, przeszedł groźne zapalenie mięśnia sercowego i miał operację wymiany zastawki. Od tego czasu bardzo znacząco zmienił tryb życia. Gwiazdy pokazują, że zawał, czy choroba serca może się przydarzyć każdemu. Inna sprawa to, co my zrobimy z tę wiedzą.





Serca gwiazd w USA





Oto lista amerykańskich sław, która cierpiały na różne sercowe dolegliwości, a dziś walczą o zdrowie swoje i innych.





Rosie O’Donnell, aktorka, komiczka, pisarka i producentka telewizyjna.




Przeżyła zawał serca w sierpniu 2012 roku. Miała wtedy 50 lat.  Dziś zachęca kobiety na swoich mediach społecznościowych, aby nie ignorowały wszelkich objawów problemów z sercem. Ona sama przyznaje, że już wcześniej ciało dawało znać, że coś jest nie tak. Była otyła, miewała bóle w klatce piersiowej. Kiedy w końcu poszła do kardiologa na EKG, okazało się, że ​​jej lewa przednia zstępująca tętnica była w 99% zablokowana i natychmiast przeszła operację założenia stentu. „Poznaj objawy. Słuchaj siebie i obserwuj”, przestrzega.  Rosie O’Donnell po tym zdarzeniu zdecydowała się na radykalne zmiany w trybie życia: więcej się rusza, utrzymuje zdrową dietę. „Prawie umarłam. Atak serca nauczył mnie, że trzeba o siebie dbać” – przyznała w wywiadzie dla magazynu „People”.





Toni Braxton, piosenkarka.




W 2004 roku trafiła do szpitala. Tam okazało się, że ma tzw. ostre zapalenie osierdzia, czyli zapalenie tkanek wokół serca. Miała wtedy tylko 37 lat. Po wielu badaniach okazało się, że cierpi na toczeń rumieniowaty układowy, który zaatakował też mięsień sercowy. Artystka leczy się na tę przewlekłą chorobę, ale także od tamtego czasu szczególnie dba o siebie. Unika niezdrowej żywności i codziennie jest aktywna fizycznie.atego od tego czasu dba o siebie. Unika niezdrowej żywności i codziennie jest aktywna fizycznie.





Bill Clinton, były prezydent stanów Zjednoczonych.




W lutym 2011 roku, były prezydent USA został przetransportowany do szpitala z powodu bólu w klatce piersiowej. Kardiolodzy założyli mu dwa stenty w tętnicy wieńcowej. Jeszcze wcześniej Bill Clinton miał dwie operacje wszczepienia tzw.by-passów. Były prezydent nie stosował diety i słynął jako wielki miłośnik burgerów. Dopiero po tych poważnych problemach z sercem przeszedł na dietę wegańską, w której podstawą są owoce, warzywa i rośliny strączkowe..





Kevin Smith, reżyser, aktor, znany z reżyserii kultowych, niskobudżetowych komedii: „Sprzedawcy”, „W pogoni za Amy” oraz „Dogma”





W wieku 47 lat, w lutym 2018 r aktor przeżył masywny zawał serca.  Po tym zdarzeniu zaczął dbać o siebie, chudnąć. Wcześniej miał dużą nadwagę. Szczegółową informacją o utracie wagi Smith podzielił się z fanami na Instagramie. Reżyser ujawnił, że od czasu zawału serca schudł już 43 funty (20 kilogramów).  Artysta twierdzi, że to jeszcze nie koniec – planuje stracić kolejne. Liczy się dla niego też dobre samopoczucie i panowanie nad stresem.





Więcej na temat "Serca gwiazd" możesz przeczytać w artykule o sposobie na zdrowe serce Łukasza Grassa.



Czy dostajesz trudne zadania do wykonania w pracy? Musisz je wykonać szybko i sprawnie? Czy zadań tych jest dużo? Czy możesz zdecydować o tym, kiedy tę pracę wykonasz i jak? Masz w pracy kolegę, z którym możesz pogadać w przerwie, a po pracy pójść na kawę? Czy masz wrażenie, że nie jesteś doceniany i odpowiednio wynagradzany za swoją pracę?





Jak się okazuje rzeczy te mają niebagatelny wpływ na nasze zdrowie.





Jednym z czynników ryzyka chorób układu krążenia, a także wielu innych chorób jest stres. Gdy człowiek stresuje się w organizmie zachodzą reakcje fizjologiczne, które gdy mają charakter długotrwały, są niekorzystne dla organizmu. Stres powoduje między innymi przyśpieszenie rytmu serca, oddechu, zwiększone wydzielanie takich hormonów jak adrenalina i noradrenalina a także glikokortykoidów. Powoduje to zwiększone ciśnienie tętnicze krwi, zwiększony poziom trójglicerydów i cholesterolu we krwi oraz osłabienie odporności immunologicznej. Długotrwały stres może prowadzić do uszkodzenia poszczególnych narządów lub nawet całych układów i w konsekwencji - chorób. Ponadto osoby odczuwające stres często próbują radzić sobie z nim sięgając po sposoby, które także są niekorzystne dla zdrowia; na przykład po papierosa, tabletkę uspokajającą, lampkę koniaku czy ciastko. A palenie tytoniu, zażywanie środków psychoaktywnych; picie zbyt dużych ilości alkoholu oraz jedzenie słodyczy w nadmiarze również są szkodliwe dla zdrowia.





Bardzo istotne jest więc, abyśmy mieli świadomość; że jesteśmy w stresującej sytuacji i skąd się ona bierze, a także umieli w odpowiedni sposób radzić sobie ze stresem.





Jak dobrze wie każdy, kto pracuje zawodowo, jedną ze sfer naszego życia, która może być źródłem stresu jest praca zawodowa.





Badania epidemiologiczne pokazują, że stres odczuwany w pracy może nawet kilkakrotnie podnieść ryzyko chorób sercowo-naczyniowych; prowadzić do chorób układu trawiennego; dolegliwości mięśniowo-szkieletowych; spadku odporności; niepokoju; depresji; wypalenia zawodowego.





Najbardziej podatne na stres w pracy są osoby; przed którymi postawione zostały duże wymagania; a jednocześnie ich swoboda działania jest bardzo mała.





To, co się wydarza w miejscu pracy; relacje ze współpracownikami i z szefem; obciążenie pracą; presja czasu mają bardzo duży wpływ na nasze samopoczucie i na stan naszego zdrowia. Jednak nie zawsze jest tak, co można łatwo zaobserwować, że duże obciążenia w pracy powodują; że doświadczający ich ludzie stresują się. Jak wynika ze skonstruowanego już w latach siedemdziesiątych, ale wciąż aktualnego i potwierdzonego badaniami modelu stresu w pracy Roberta Karaska; pewne okoliczności powodują, że jest się bardziej eksponowanym na odczuwanie stresu, a inne - że mniej. Model zakłada, że znaczenie mają przede wszystkim dwa czynniki: to jak duże wymagania stoją przed pracownikiem oraz stopień w jakim ma on możliwość decydowania o tym, kiedy i w jaki sposób te wymagania spełnia, czyli stopień posiadanej swobody. W późniejszym czasie Johnson i Hall (1988) odkryli, że znaczenie ma także trzeci czynnik - wsparcie otrzymywane w pracy od współpracowników. Model ten został nazwany” demand-control-support model”.





Najbardziej podatne na stres w pracy są osoby, przed którymi postawione zostały duże wymagania, a jednocześnie ich swoboda w pracy jest bardzo mała. Zatem najgorzej znosimy taką sytuację i jest ona najbardziej niekorzystna dla naszego zdrowia, gdy mamy bardzo dużo pracy do wykonania, praca jest trudna i skomplikowana a jednocześnie nie możemy sami decydować, jak ją sobie zaplanować, w jakich godzinach pracować, kiedy zrobić sobie przerwę, jak pracę pogodzić z innymi zadaniami, a w dodatku nie możemy zadzwonić do domu czy przyjąć na chwilę w miejscu pracy prywatnego gościa.





Duże wymagania zawodowe i jednocześnie duża swoboda działania w pracy to wyzwanie, które sprzyja rozwojowi.





Nie zawsze jest tak, że trudne, skomplikowane zadania zawodowe, duża ilość pracy w krótkim czasie kończą się stresem i złym samopoczuciem. Gdy stoją przed nami bardzo duże wymagania zawodowe; ale jednocześnie mamy dużą możliwość decydowania o tym; kiedy i jak będziemy wykonywać nasze zadania oraz wybierać sposoby działania - mamy raczej do czynienia z wyzwaniem. Taka sytuacji sprzyja naszemu rozwojowi i w konsekwencji może przyczyniać się do osiągania satysfakcji zawodowej. Ten typ sytuacji zawodowej został nazwany aktywnym, w przeciwieństwie do typu pasywnego, gdy zarówno wymagania stojące przed pracownikiem, jak i jego swoboda działania są niskie. Ostatnia sytuacja uwzględniona w modelu Karaska charakteryzuje się tym, że wysokiej swobodzie towarzyszą niskie wymagania.





Rozmowa ze współpracownikami, wspólne wykonywanie zadań czy spotkania po pracy łagodzą stres.





Dodatkowym czynnikiem, który może wpływać na poziom stresu jest tzw. wsparcie społeczne. Okazuje się, że nadmiar pracy i szybkie jej tempo z jednej strony oraz mała swoboda z drugiej, nie wywołują aż takiego stresu, gdy pracownik otrzymuje wsparcie ze strony przełożonych oraz współpracowników. Możliwość porozmawiania z kolegami w przerwach, wykonywanie pracy wspólnie z innymi osobami; czy prywatne spotkania ze współpracownikami po pracy łagodzą negatywne skutki nadmiaru zadań połączonych z małą swobodą. Najgorsza z punktu widzenia zdrowia jest sytuacja; gdy mamy dużo pracy, małą swobodę i nie mamy nikogo z kim możemy podzielić się swoimi odczuciami.





Stres pojawia się gdy wkładamy w pracę duży wysiłek, a nie jesteśmy za to odpowiednio nagradzani.





Nie tylko w sytuacji dużych wymagań, malej swobody i niskiego wsparcia społecznego w pracy możemy poczuć się zestresowani. Reakcja stresowa może pojawić się także wówczas, gdy pracujemy ciężko i długo, wkładamy w wykonywanie pracy duży wysiłek, a jednak mamy poczucie, że nie jesteśmy odpowiednio nagradzani. Szefowie nas nie doceniają, zarabiamy mało, nie mamy poczucia bezpieczeństwa zatrudnienia ani perspektyw awansu. Model „effort-reward imbalance” traktuje stres w pracy jako skutek takiej sytuacji; stworzyli go Siegrist i współpracownicy w 1986 r. Nawet z potocznych obserwacji wynika, że często tak się zdarza: prawie każdy z nas ma w swoim otoczeniu osoby, które narzekają na niskie zarobki i brak uznania ze strony przełożonych. A badania wskazują, że brak równowagi między wysiłkiem wkładanym w pracę a uzyskiwanymi nagrodami, nie tylko wiąże się z naszym nieco gorszym samopoczuciem, ale może być nieobojętny dla naszego zdrowia! Jak na przykład wykazano w obserwacji 90 164 osób z 11 krajów europejskich; osoby odczuwające, że uzyskiwane przez nie profity z pracy są nieadekwatne do wysiłków, są bardziej narażone na zawał serca lub nawet śmierć z powodu choroby sercowo-naczyniowej.





Tak więc nie należy bagatelizować naszej sytuacji w pracy ponieważ może ona; jeśli jest niekorzystna i trwa długo, mieć negatywny wpływ na stan naszego zdrowia. Nie zawsze łatwo jest zmienić pracę, możemy jednak zastanowić się jak redukować stres. Jak znaleźć wsparcie w pracy oraz jak zmniejszać odczuwane napięcie w sposób korzystny dla naszego organizmu.





Dr n. społ. Agnieszka Borowiec
Narodowy Instytut Kardiologii





Zachęcamy do przeczytania o wpływie stresu na choroby układu krążenia.



Stres jest często wymieniany przez pacjentów jako jedna z głównych przyczyn pogorszenia zdrowia. Dotyczy on zwłaszcza w sytuacji zawału serca lub nasilenia wcześniejszych dolegliwości kardiologicznych. Jednak sama definicja stresu i mechanizmy jego wpływu na zdrowie nie są dla wielu osób jasne, czego skutkiem jest brak skutecznych sposobów na jego zmniejszenie i ochronę przed konsekwencjami. (wyrzuciłam „jego”)





Stres psychologiczny





Stresem psychologicznym najczęściej nazywa się , zgodnie z teorią R. Lazarusa i S. Folkman, określoną relację między osobą a otoczeniem, która oceniana jest przez osobę jako obciążająca lub przekraczająca jej zasoby i zagrażająca jej dobrostanowi. Jest to, innymi słowy, brak równowagi psychicznej i fizycznej. Wynika on z relacji pomiędzy możliwościami człowieka a wymogami sytuacji, w której się znalazł. Podejmowane przez daną osobę zachowania mają na celu przywrócenie tej równowagi.





Stres a choroby układu krążenia





Szacuje się, że osoby żyjące w warunkach stresu są bardziej narażone na choroby układu sercowo-naczyniowego lub udar niedokrwienny mózgu. Mowa tutaj o stresie związanym zarówno z życiem zawodowym, jak i prywatnym. Ryzyko to może wzrastać od 10% do nawet 60%. Dotyczy to porównania z osobami, które mają mniejsze obciążenie napięciem emocjonalnym i stresem. Wśród poznanych stresorów psychologicznych największy wpływ na prawdopodobieństwo choroby ma doświadczenie licznych silnie stresujących sytuacji w dzieciństwie. Natomiast wśród osób dorosłych przewlekłe przeżywanie stresu wpływa w mniejszym stopniu na ryzyko zachorowania niż takie czynniki ryzyka jak palenia tytoniu, nadciśnienie, otyłość, nieprawidłowy poziom cholesterolu. Jednak nadal stres jego wpływ jest istotny dla możliwości prognozowania ryzyka pogorszenia stanu zdrowia i efektów leczenia u osób już wcześniej leczonych z powodu chorób kardiologicznych.





Efekty wysokiego poziomu stresu





Mechanizmy, które pośredniczą pomiędzy doświadczaniem napięcia i stresu a ich efektami dla zdrowia są coraz lepiej rozumiane. Wysoki poziom stresu obciążeń psychicznych wpływa na działanie tzw. osi stresu oraz zaburza równowagę w autonomicznym układzie nerwowym. Na oś stresu składają się podwzgórze, przysadka i nadnercza. Stres może również zmieniać aktywność elektryczną serca przyczyniając się do epizodów zaburzeń rytmu serca. Silny lub długotrwały stres może także przyczyniać się do niedokrwienia mięśnia sercowego. Ponadto zwiększa ryzyko szybkiego wzrostu blaszki miażdżycowej lub formowania skrzeplin. Wszystkie te czynniki mogą znacząco zwiększać ryzyko ostrego zespołu wieńcowego, kardiomiopatii lub udaru mózgu.





Wiedza na temat wpływu przewlekłego lub intensywnego napięcia emocjonalnego na stan organizmu jest bardzo istotna. Przyczyniła się do rozpoznania stresu jako ważnego czynnika ryzyka oraz czynnika wpływającego na przebieg i efekty leczenia u pacjentów kardiologicznych.





Stąd też w zaleceniach Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego, dotyczących zarówno prewencji chorób układu sercowo-naczyniowego, jak i rehabilitacji kardiologicznej, ujęte są rekomendacje dotyczące zmniejszania poziomu stresu u pacjentów. Interwencje dotyczące emocji przeżywanych przez pacjentów są zazwyczaj domeną psychologów zdrowia i psychologów klinicznych lub psychoterapeutów. Posiadają oni umiejętności pozwalające na naukę technik redukujących odczuwanie stresu lub zmianę sposobów radzenia sobie z sytuacjami trudnymi. Jednocześnie zmniejszanie poziomu napięcia można osiągnąć nie tylko poprzez współpracę z psychologiem.





Wyniki badań wskazują na pozytywny wpływ dbałości o dobre nawyki zdrowotne i aktywność fizyczną na samopoczucie psychiczne i redukcję stresu. Dlatego tak ważne w zapobieganiu stresowi jest budowanie swoich codziennych nawyków w oparciu o wskazówki lekarzy, fizjoterapeutów i psychologów. Pomaga to także w dbaniu o stan serca.





Dr n. o zdr. Anna Mierzyńska
Pracownia Psychologii Klinicznej
Klinika Choroby Wieńcowej i Rehabilitacji Kardiologicznej
Narodowy Instytut Kardiologii w Warszawie



Odczuwanie stresu jest naturalną reakcją na zmiany nas samych lub w otoczeniu. Zmiany te często wymagają od nas nowych zachowań zaradczych lub przystosowania się do nich. Jednak wysoki poziom stresu lub sytuacje trudne, które trwają dłuższy czas mają bardzo negatywne skutki. Są związane z pogorszeniem samopoczucia psychicznego, trudnościami w radzeniu sobie z codziennymi wyzwaniami i narastającym wyczerpaniem. Badania wskazują również na to, że wiążą się z podwyższonym ryzykiem zachorowań, np. chorób układu krążenia. Dlatego właśnie jedną z podstawowych zasad profilaktyki chorób układu sercowo-naczyniowego jest zmniejszanie poziomu napięcia emocjonalnego. Nauka redukcji stresu psychologicznego jest również jednym z głównych celów rehabilitacji kardiologicznej, skierowanej do pacjentów po rozpoznaniu choroby układu krążenia.





Warto znać najważniejsze reguły skutecznego radzenia sobie z trudnymi sytuacjami i napięciem psychologicznym. Odnoszą się one do właściwego rozpoznania zarówno cech sytuacji, która jest dla nas trudna, jak i własnych zasobów przydatnych w radzeniu sobie.





Jednym z głównym pytań, które warto sobie zadać jest:





„Czy i w jakim stopniu mam wpływ na powód mojego stresu?”




Jest to pytanie o to, jak dużą mamy kontrolę nas stresorem i w jakim kierunku powinny się podążać nasze zachowania. Jeżeli mamy wpływ na źródło naszego napięcia, warto poszukać strategii pozwalających na zmianę danej sytuacji korzystając z własnych umiejętności, wiedzy oraz wsparcia innych osób. Zdarza się jednak, że oceniamy swoją aktualną sytuację jako trudną do zmiany. Wówczas warto skoncentrować się raczej na dbaniu o własny stan psychiczny i budowanie ogólnej odporności na trudne i wyczerpujące emocjonalnie zdarzenia.





Istnieje wiele sposobów pozwalających na obniżanie poziomu napięcia psychicznego i dążenie do lepszego samopoczucia. Odnoszą się one do różnych sfer życia, co pozwala na poszukiwanie skutecznych sposobów, dopasowanych do potrzeb i możliwości każdego z nas.




Sen





  • Aby budować ogólną odporność organizmu warto pamiętać o codziennych nawykach zdrowotnych, takich jak 7-8 godzin snu, regularna i przyjemna aktywność fizyczna i właściwa dieta. Nawyki te pomagają nie tylko chronić się przed chorobami, ale również są przydatne w radzeniu sobie z codziennymi stresującymi sytuacjami. Dbanie o zdrowie pomaga również zachować pozytywny obraz siebie i własnych możliwości oraz korzystnie wpływa na nastrój. Działanie zapobiegające codziennemu stresowi ma również budowanie umiejętności tworzenia planów i podążania za nimi, np. poprzez naukę właściwego zarządzania swoim czasem, zarówno w pracy, jak i życiu osobistym. Warto również zadbać o kształtowanie nowych umiejętności i podtrzymywanie zainteresowań. Pozwala to na zachowanie sprawności intelektualnej, tworzenie nowych celów i współdziałanie z innymi osobami.




Relacje z innymi ludźmi





  • Oprócz codziennego dbania o zdrowie ważnym zasobem skutecznie chroniącym przed nadmiernym stresem jest budowanie i rozwijanie relacji z innymi ludźmi: członkami rodziny, przyjaciółmi, innymi osobami z otoczenia (sąsiadami, współpracownikami). Tworzenie więzi z innymi pozwala na budowanie poczucia przynależności i pozytywnej samooceny oraz daje szansę na dzielenie się różnymi doświadczeniami i przeżyciami z innymi osobami. Ułatwia również otrzymywanie wsparcia i pomocy w trudnych chwilach. Warto przy tym pamiętać, że rozwijanie dobrych relacji wymaga od nas abyśmy pamiętali o osobistym kontakcie z bliskimi, okazywali im wdzięczność za ich troskę oraz sami oferowali im pomoc i wsparcie gdy ich potrzebują.




Techniki redukcji stresu





  • W sytuacji przeżywania stresu bardzo przydatne jest wykorzystywanie technik redukcji stresu. Pomagają one w krótkim czasie doświadczyć obniżenia napięcia w ciele i psychice oraz ułatwiają osiągnięcie stanu spokoju i wyciszenia. Mogą mieć one postać ćwiczeń oddechowych lub treningów relaksacyjnych, takich jak trening autogenny lub trening relaksacji mięśniowej (trening Jacobsona). Techniki te wykorzystują proste sugestie i ćwiczenia. Pozwalają na skuteczne osiągnięcie stanu odprężenia. Chronią przed nadmiernym stresem oraz chorobami związanymi z przeżywaniem silnego napięcia emocjonalnego (takimi jak m.in. depresja, czy choroby układu krążenia). Coraz bardziej popularne jest również wykorzystywanie technik opartych na uważności (mindfulness). Treningi uważności są szczególnym sposobem kierowania uwagi w chwili obecnej na nas samych, innych oraz świat wokół. Wyniki badań wskazują na to, że praca nad uświadamianiem swoich emocji i myśli pomaga lepiej sobie z nimi radzić oraz buduje odporność na trudne i stresujące doświadczenia życiowe.




Podsumowując, istnieje wiele skutecznych sposobów redukcji stresu. Najważniejsze z nich to:




  • właściwe nawyki zdrowotne (sen, dieta, aktywność fizyczna)
  • odpowiednie zarządzania własnym czasem i stawianie sobie nowych celów
  • dbanie o pozytywne relacje z innymi osobami
  • nauka umiejętności zmniejszania napięcia emocjonalnego poprzez treningi relaksacyjne




dr n. o zdr. Anna Mierzyńska
Pracownia Psychologii Klinicznej
Klinika Choroby Wieńcowej i Rehabilitacji Kardiologicznej
Narodowy Instytut Kardiologii w Warszawie



Definicja - osobowość typu D





Pojęcie osobowość typu D zostało wprowadzone w 1995 r. przez psychologa holenderskiego Johana Denolleta z Uniwersytetu w Tillburgu. Na ten typ osobowości składają się negatywna emocjonalność i wycofanie społeczne. Osoby posiadające ten typ osobowości mają skłonności do przeżywania silnych emocji. Wśród nich można wymienić: lęk, gniew, wrogość czy irytacja oraz skłonność do unikania kontaktów społecznych z obawy przed brakiem aprobaty. Ponadto dominującą ich cechą jest tendencja do nieuzewnętrzniania swoich emocji i zachowań. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji kontaktu z innymi ludźmi z obawy przed odrzuceniem.





Charakterystyka osób z typem osobowości D.





Osoby z typem osobowości D mają tendencję do martwienia się o wszystko, do ciągłego napięcia, gniewu, pesymizmu, bycia nieszczęśliwymi, są nieśmiałe, nie lubią zmian, unikają ryzyka, mają niską samoocenę, odczuwają dyskomfort w obecności innych osób, nie nawiązują więzi międzyludzkich, nie potrafią dzielić się swoimi emocjami, mają wiele objawów somatycznych. Reagują na stres bezradnością i poczuciem beznadziejności, są egocentryczne i nastawione na realizację własnych potrzeb, ale mimo to nie potrafią przyjąć pomocy od innych, mają subiektywne odczucie braku wsparcia społecznego oraz poczucie zagrożenia. Wszystko to skutkuje skłonnością do depresji, niskim poziomem satysfakcji z własnego życia, poczuciem wyczerpania oraz zespołem wypalenia zawodowego.





Osobowość typu D a występowanie chorób





Nic zatem dziwnego, że ten typ zachowania wiąże się z występowaniem wielu chorób. Do tych chorób należą: choroba wieńcowa, nadciśnienie tętnicze, choroba wrzodowa żołądka i dwunastnicy, choroby nowotworowe, astma oskrzelowa, depresja i łuszczyca.





Osoby z tym typem osobowości mają 4-krotnie większe ryzyko choroby wieńcowej. Negatywne emocje, które w sobie tłumią, oddziaływają na zdrowie w sposób pośredni poprzez podejmowanie zachowań antyzdrowotnych. Należą do nich: skłonność do nałogów (palenie tytoniu, nadmierne spożycie alkoholu), czy zachowania ryzykowne. W stanie choroby nie stosują się do zaleceń lekarskich. Negatywne emocje działają również bezpośrednio aktywując oś podwzgórze-przysadka-nadnercza t.z.w. oś stresu.Uwolnione w wyniku tej aktywacji hormony powodują wzrost ciśnienia tętniczego krwi i częstości rytmu serca (aminy katecholowe), oraz wzrost stężenia glukozy i zaburzenia układu immunologicznego (glikokortykosteroidy).





Pacjenci o osobowości typu D są dużo trudniejszymi pacjentami. Cechują się gorszym stanem psychicznym, depresją, zgłaszają dużo więcej objawów somatycznych. Nie stosują się oni także do zaleceń lekarzy, co znacząco utrudnia proces leczenia.





Dowiedziono, że u osób z chorobami układu krążenia i typem osobowości D w porównaniu do osób z innym typem osobowości, częściej występują zaburzenia emocjonalne (lęk, depresja). Częstsze są również ponowne zawały serca, hospitalizacje. Osoby te charakteryzują się gorszą jakością życia, mniejszymi korzyściami z leczenia i częściej umierają z powodu chorób układu krążenia.





Liczba osób z osobowością typu D





W populacji ogólnej częstość osób z typem osobowości D oceniana jest średnio na około 21% do 33%. W populacji osób z chorobami układu krążenia to 28-53%. Około 43% osób cierpiących na przewlekły ból charakteryzuje się typem osobowości D. Aż 57% to osoby z fibromialgią (choroba charakteryzującą się przewlekłym uogólnionym bólem mięśni i stawów z występowaniem tzw punktów tkliwych).





Do oceny występowania osobowości typu D używa się m.in. kwestionariusza DS14 (pacjent wypełnia sam). Składa się on z 2 podskal, z których jedna ocenia występowanie zaburzeń emocjonalnych, a druga wycofanie społeczne.





Dr n. med. Jerzy Piwoński





Zakład Epidemiologii, Prewencji Chorób Układu Krążenia i Promocji Zdrowia, Narodowy Instytut Kardiologii









O typie osobowości A i B możesz przeczytać tutaj.



Istnieje wiele definicji osobowości. Należy do nich typ osobowości A i B. Wg niektórych osobowość to zbiór właściwości psychicznych, które wpływają na charakterystyczne wzorce zachowania człowieka, niezmienne niezależnie od czasu i sytuacji. Inni definiują osobowość jako zespół względnie trwałych cech psychicznych osoby, różniących ją od innych osób, lub charakterystyczny sposób reagowania i wchodzenia w interakcje ze środowiskiem. Istotne jest to, że osobowość ma bardzo duży wpływ na sposób w jaki radzimy sobie ze stresem.





Niektórzy uważają, ze prekursorem typów osobowości był Hipokrates, który uważał że ciało ludzkie zawiera 4 podstawowe płyny (krew, żółć, śluz i czarna żółć), a temperament człowieka (sangwinik, choleryk, flegmatyk czy melancholik) zależy od tego, który z nich w organizmie jest w przewadze. W literaturze naukowej można spotkać się z typami osobowości A, B, C i D. Sposób radzenia sobie ze stresem wynikający z posiadanych cech psychologicznych, zaliczających daną osobę do określonego typu osobowości, może mieć związek z chorobami układu krążenia lub nowotworami.





Typ osobowości A





Koncepcję wzoru zachowania A wysunęli pod koniec lat 50-tych ubiegłego stulecia dwaj kardiolodzy kalifornijscy M. Friedman i R. H. Rosenman, którzy na podstawie obserwacji klinicznych pacjentów z chorobą wieńcową doszli do wniosku, że w okresie przed chorobą, wielu z nich wyróżniało się określonym sposobem zachowania, który nazwali typem osobowości A. Ludzie ci funkcjonowali w ciągłym pośpiechu, mieli tendencję do osiągania jak największej liczby celów w jak najkrótszym czasie. Charakteryzowali się nadmierną ambicją, dążeniem do perfekcji, zamiłowaniem do rywalizacji, tendencją do dominacji, wrogością lub niechęcią wobec otoczenia. Związanym z tym są brak prawidłowych więzi społecznych, oraz konfliktowością. Ponadto osoby o wzorze zachowania A to osoby energiczne, wybuchowe, szybko chodzą, szybko mówią, mają tendencję do przerywania rozmówcy, mają napięte mięśnie twarzy i zaciśnięte dłonie.





Typ osobowości A dotyczy nie tylko dorosłych, ale także dzieci i młodzieży. Na świecie prowadzono badania w kierunku dziedziczenia typów osobowości, ale nie wykazano genetycznych uwarunkowań wzoru zachowania A.





W życiu codziennym osoby o wzorze zachowania A są bardziej obciążone emocjonalnie w porównaniu do osób o typie B. Wiadomo, ze wzrost napięcia emocjonalnego powoduje nie tylko wzrost ciśnienia tętniczego krwi. Sprzyja także nieprawidłowemu żywieniu, nałogom jak palenie tytoniu czy nadużywanie alkoholu. Może wiązać się z mniejszą aktywnością fizyczną w związku z nadmiarem obowiązków i brakiem czasu na rekreację oraz może prowadzić do bagatelizowania pierwszych objawów choroby z powodu nadmiernego nastawienia na aktywność zawodową. Wszystko to ma wpływ na występowanie chorób układu krążenia, a w szczególności choroby wieńcowej. Nadmierna aktywność hormonalna związana z permanentnym napięciem emocjonalnym prowadzi nie tylko do wzrostu ciśnienia tętniczego krwi. Zwiększa także zużycia tlenu przez tkanki i wzrostu agregacji (zlepiania się) płytek krwi. Może to powodować zakrzepy w naczyniach, w tym w naczyniach wieńcowych. WHO ostatecznie uznało wzór zachowania A za niezależny czynnik ryzyka choroby wieńcowej.





Typ osobowości B





Osoby o tym typie osobowości stanowią przeciwieństwo typu A. Są one również ambitne, ale nie nadmiernie. Są cierpliwe, uważne, nastawione raczej na współpracę niż na rywalizację, potrafią panować nad emocjami, są postrzegane jako koleżeńskie. Osoby te doświadczają znacznie mniej życiowego stresu niż osoby o typie osobowości A. Można powiedzieć, że „nie walczą z otaczającym światem”. Ten typ osobowości nazywany jest „zdrowym”.





W jaki sposób określa się typ osobowości?





Do badania typu osobowości używa się, opracowanego przez zespół Jenkinsa w latach 70-tych, zmodyfikowanego kwestionariusza Jenkinsa (JAS)Który ma 3 podskale (H – określa zaangażowanie w wykonywane czynności, stosunek do życia, tendencję do współzawodniczenia; J – wyraża stopień oddania sprawom zawodowym; S – dotyczy dynamiki zachowania – szybka mowa, niecierpliwość, irytacja).





W badaniach Pol-MONICA Warszawa populacji mieszkańców Warszawy w wieku 35-64 lata. Przeprowadzono je w latach 80 i 90-tych ubiegłego stulecia z użyciem kwestionariusza JAS. Stwierdzono występowanie typu zachowania A u 39% mężczyzn i 35% kobiet.





Dr n. med. Jerzy Piwoński





Więcej o typie osobowości A i B możesz przeczytać tutaj.



Zespół metaboliczny to współwystępowanie wzajemnie powiązanych czynników metabolicznych zwiększających ryzyko rozwoju chorób sercowo-naczyniowych i cukrzycy (oraz ich powikłań), jak: otyłość brzuszna, podwyższone ciśnienie tętnicze krwi oraz zaburzenia przemiany węglowodanów i  lipidów w organizmie. W Polsce zespół metaboliczny występuje u około 35% mieszkańców, a jego częstość rośnie znacząco z wiekiem.





Rys historyczny





W 1988 r. wskazano na zespół kilku czynników takich jak: insulinooporność czyli zmniejszona wrażliwość tkanek organizmu na wydzielaną przez trzustkę insulinę i związany z nią hyperinsulinizm (zwiększone stężenie insuliny), nieprawidłowa tolerancja glukozy, nadciśnienie tętnicze, dyslipidemia (podwyższone stężenie triglicerydów i/lub zbyt niskie stężenie HDL-cholesterolu), choroba wieńcowa, których współwystępowanie istotnie zwiększa ryzyko zgonu sercowo-naczyniowego i nazwano ten zespół zespołem X. Od tego czasu funkcjonowało kilka definicji i kilka nazw w/w zespołu jak: zespół polimetaboliczny czy zespół insulinooporności. Od 1999 r. obowiązuje nazwa wprowadzona przez WHO – zespół metaboliczny.





Zespół metaboliczny - definicja





Obecnie zespół metaboliczny rozpoznaje się na podstawie kryteriów wg wspólnego stanowiska kilku międzynarodowych towarzystw. Są to: Międzynarodowa Federacja Diabetologiczna (IDF), amerykański Narodowy Instytutu Serca, Płuc i Krwi (NHLBI), oraz Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne (AHA) (2009). Aby rozpoznać zespół metaboliczny powinny być spełnione dowolne 3 z 5 następujących kryteriów:





  • zwiększony obwód talii (w populacji europejskiej ≥ 80 cm u kobiet i ≥ 94 cm u mężczyzn),
  • stężenie triglicerydów > 1,7 mmol/l (150 mg/dl) lub leczenie hipertriglicerydemii,
  • stężenie HDL-C < 1,0 mmol/l (40 mg/dl) u mężczyzn i < 1,3 mmol/l (50 mg/dl) u kobiet lub leczenie tego zaburzenia lipidowego,
  • skurczowe ciśnienie tętnicze krwi ≥ 130 mmHg lub rozkurczowe ≥ 85 mmHg, bądź leczenie rozpoznanego wcześniej nadciśnienia tętniczego,
  • stężenie glukozy w osoczu na czczo ≥ 5,6 mmol/l (100 mg/dl) lub leczenie farmakologiczne cukrzycy typu 2.




Przyczyny zespołu metabolicznego





Najczęściej stwierdzaną składową zespołu metabolicznego w populacji polskiej jest podwyższone ciśnienie tętnicze krwi. Drugą pod względem częstości jest otyłość brzuszna, z nagromadzeniem tkanki tłuszczowej w obrębie jamy brzusznej.





W patogenezie zespołu metabolicznego kluczową rolę pełni insulino oporność. Może ona wynikać z prowadzonego stylu życia (niska aktywność fizyczna, nieprawidłowe żywienie prowadzące do nadwagi lub otyłości), ale także może być  uwarunkowana genetycznie (szacuje się, że dotyczy to około 20-40% populacji). Pewną rolę w patogenezie zespołu metabolicznego przypisuje się także zaburzeniom osi podwzgórze-przysadka-nadnercza pod postacią wzrostu stężenia kortyzolu, co może inicjować rozwój otyłości brzusznej, insulinooporności, nadciśnienia tętniczego i dyslipidemii. Wymienione czynniki (środowiskowe, hormonalne i genetyczne) prowadzą do nadmiaru tkanki tłuszczowej. Jest ona bardzo istotnym elementem zespołu metabolicznego, chociaż niekoniecznym do jego rozpoznania.





Nadmiar tkanki tłuszczowej nie musi być związany z podwyższonym wskaźnikiem masy ciała (BMI) oznaczającym nadwagę lub otyłość. Jednak tkanka tłuszczowa może mieć taki rozkład, że jej nadmiar występuje w trzewiach i skutkuje otyłością brzuszną. Otyłość brzuszna prowadzi do insulinooporności, a ta do wzrostu produkcji insuliny, której zwiększone stężenie powoduje przyrost masy ciała. Tak powstaje błędne koło, szczególnie niebezpieczne dla naszego zdrowia.  





Nieleczony zespół metaboliczny, prowadzi do wystąpienia jawnej cukrzycy typu 2 (jeśli już nie jest ona jego składową) i przedwczesnego rozwoju miażdżycy ze wszystkimi jej konsekwencjami, jak wystąpienie miażdżycowych chorób układu krążenia, w tym choroby  wieńcowej.





Jak już wcześniej powiedziano bardzo istotny wpływ na występowanie zespołu metabolicznego ma styl życia. Zatem konieczne jest wdrożenie zmian w stylu życia. Zmiana ta powinna zmierzać do zmniejszenia ryzyka rozwoju cukrzycy, nadciśnienia tętniczego, otyłości (o ile choroby te już nie tworzą obrazu zespołu metabolicznego) i co za tym idzie do ograniczenia uszkodzeń narządowych przez nie powodowanych.





Ważne





  • Jeżeli masz nadwagę lub otyłość lub zbyt duży obwód pasa postaraj się zmniejszyć kaloryczność przyjmowanych pokarmów o 500 - 1000kcal/24h. Należy dążyć do zmniejszenia  masy ciała o 7 - 10 % w ciągu 6 - 12m-cy.
  • Zwiększ swoją aktywność fizyczną - co najmniej 30 minut dziennie wykonuj umiarkowaną aktywność fizyczną. To taka przy której możesz prowadzić swobodną rozmowę np. szybki marsz, taniec, spokojna jazda na rowerze, spokojne pływanie.
  • U osób z dużym ryzykiem rozwoju cukrzycy lekarz może zadecydować o zastosowaniu metforminy. Ona nie zwiększając wydzielania insuliny obniża oporność tkanek na jej działanie, czyli zmniejsza insulinooporność.




Dr n. med. Aleksandra Piwońska
Zakład Epidemiologii, Prewencji Chorób Układu Krążenia i Promocji Zdrowia
Narodowy Instytut Kardiologii





O indeksie glikemicznym możesz przeczytać tutaj.



Choroby układu krążenia są wiodącą przyczyną zachorowań i zgonów na świecie. Działania prewencyjne mają na celu promowanie zdrowego stylu życia i optymalizację czynników ryzyka. Prowadzą one także do redukcji zachorowań i zminimalizowania inwalidztwa powodowanego przez choroby układu krążenia. Ma to miejsce zarówno na poziomie populacji, jak i osób z umiarkowanym lub wysokim ryzykiem sercowo-naczyniowym,





Wystąpienie miażdżycy jest zazwyczaj wynikiem obecności nie jednego, ale wielu czynników ryzyka chorób układu krążenia. Zatem stworzono skalę SCORE (SystematicCOronaryRisk Evaluation). Ocenia ona indywidualne 10-letnie ryzyko zgonu z powodu choroby układu krążenia u osób bez rozpoznanej dotąd choroby sercowo-naczyniowej. Zatem u osób podlegających prewencji pierwotnej (osoby cierpiące na choroby układu krążenia zalicza się obligatoryjnie do grupy bardzo wysokiego ryzyka). Wg zaleceń Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego tablic SCORE nie należy używać także w stosunku do osób chorujących na cukrzycę lub przewlekłą niewydolność nerek. Te osoby automatycznie przyporządkowuje się do odpowiednich grup ryzyka zgonu (patrz Tabela).





Czynniki uwzględniane w SCORE




Skala SCORE bierze pod uwagę kilka czynników. Należą do nich: płeć, wiek osoby badanej, palenie tytoniu, wysokość skurczowego ciśnienia tętniczego krwi i stężenie cholesterolu całkowitego. Na ich podstawie wyznacza indywidualnie dla danej osoby przewidywane ryzyko zgonu sercowo-naczyniowego w okresie najbliższych 10 lat. Następuje to jednak po zastosowaniu odpowiedniego algorytmu. Wynik podawany w procentach. Jeżeli otrzymany wynik jest większy bądź równy 10%, to osoba znajduje się w grupie bardzo wysokiego ryzyka. Jeżeli wynik mieści się między 5% i nie przekracza 10%, to ryzyko jest duże. Przy wartościach powyżej 1%, ale poniżej 5% ryzyko jest umiarkowane oraz jest niskie, jeżeli nie przekracza 1% (patrz tabela).





Ocena ogólnego ryzyka zgonu sercowo-naczy­niowego ułatwia i stanowi podstawę prawidłowego postępowania w zakresie profilaktyki i terapii chorób układu krążenia. Jego wielkość powinna być brana pod uwagę przez lekarzy przy decyzjach związanych z zastosowaniem oraz intensywnością leczenia farmakologicznego np. hipercholesterolemii czy nadciśnienia tętniczego.





Komu zalecane są systematyczne pomiary SCORE?





Systematyczne pomiary wielkości ryzyka sercowo-naczyniowego przy pomocy tablic SCORE, a dla populacji polskiej Pol-SCORE 2015, zalecane są u osób z kilku grup. Są to osoby: z przedwczesną miażdżycą w rodzinie, z hipercholesterolemią rodzinną, z obecnością głównych czynników ryzyka chorób układu krążenia (palenie tytoniu, wysokie ciśnienie tętnicze krwi, podwyższone stężenie cholesterolu). Pomiar ryzyka powinno się rozważyć także u mężczyzn > 40r.ż. i kobiet > 50r.ż., nawet jeżeli nie mają czynników ryzyka chorób układu krążenia. Oznaczanie wielkości ryzyka przy pomocy SCORE nie jest rekomendowane u mężczyzn przed 40r.ż. i kobiet przed 50r.ż. bez czynników ryzyka.





Od 2007r. używa się w Polsce tablic Pol-SCORE skalibrowanych dla populacji polskiej. Obecnie jest to uaktualniona wersja Pol-SCORE 2015. Jest dostępna np. po wpisaniu do Google: Tabela-Pol-SCORE.pdf. Powstała przy użyciu określonego algorytmu. Wykorzystuje on do obliczeń wartości współczynników umieralności z powodu chorób układu krążenia oraz rozpowszechnienie głównych czynników ryzyka w  populacji w Polsce. Tablice Pol-SCORE pozwalają na bardziej wiarygodną ocenę 10-letniego ryzyka zgonu Polaków. Zmniejszają ryzyko błędu nawet o 20% w stosunku do tablic SCORE Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Dotyczy to także osób w wieku 65-70 lat.





Instrukcja jak posługiwać się tabelą Pol-SCORE w celu samodzielnego obliczenia ryzyka sercowo-naczyniowego.





  • Najpierw należy znaleźć część tabeli odpowiednią dla płci (M/K), statusu palacza (pali/nie pali) i wieku. Np. jeżeli nasz wiek to 57 lat, wybieramy prostokąt opisany „55". Jeżeli jesteśmy w wieku 62 lata, to wybieramy „60” i.t.p.).
  • W dalszych obliczeniach poruszamy się wyłącznie w prostokącie odpowiadającym tylko naszym danym (płeć, status palacza i wiek).
  • Na dolnej poziomej osi wybieramy wartość, która jest najbardziej zbliżona do stężenia naszego cholesterolu całkowitego. Znajdują się na niej wartości od 4 do 8 - oznaczające stężenie cholesterolu w mmol/l. Jeżeli nasz wynik jest podany w mg/dl, to będziemy zmuszeni przeliczyć go na mmol/l, czyli podzielić przez 38.7, np. 210mg/dl/ 38.7=5.4 mmol/l – wybieramy wartość „5”.
  • Na osi bocznej (oznakowanej wartościami od 120 do 180) wybieramy wartość najbardziej zbliżoną do naszego skurczowego ciśnienia tętniczego krwi. Na przecięciu danych z osi dolnej poziomej (cholesterol) i bocznej (ciśnienie), w prostokącie odpowiadającym naszej płci, wiekowi i statusowi palacza, możemy odczytać 10-letnie ryzyko zgonu z powodu choroby układu krążenia (w %).




Tabela. Kategorie ryzyka sercowo-naczyniowego





Bardzo wysokie ryzykoOsoby obciążone dowolnym czynnikiem z niżej wymienionych: Udokumentowana choroba układu krążenia (ChUK): zawał serca lub niestabilna lub stabilna choroba wieńcowa, rewaskularyzacje wieńcowe (stenty, by-passy wieńcowe i inne), udar mózgu, przemijające niedokrwienie mózgu (TIA), inne choroby tętnic obwodowych. Cukrzyca z powikłaniami narządowymi (zmiany oczne, nerkowe lub neurologiczne) lub z trzema głównymi czynnikami ryzyka ChUK lub wczesny początek cukrzycy typu 1 z czasem trwania > 20 latCiężka przewlekła niewydolność nerek eGFR<30ml/min./1.73m2)10-letnie ryzyko zgonu z powodu ChUK (SCORE)>=10% FH z miażdżycową ChUK lub z jeszcze jednym czynnikiem ryzyka
Wysokie ryzykoOsoby ze znacznym nasileniem pojedynczego czynnika ryzyka: Chol-C  > 310mg/dl (8mmol/l), LDL-C >190mg/dl (4.9mmol/l), lub ciśnienie tętnicze >= 180/110mmHgFH bez innych głównych czynników ryzykaCukrzyca bez powikłań narządowych, z czasem trwania choroby >= 10 lat lub z jednym głównym czynnikiem ryzykaUmiarkowana przewlekła niewydolność nerek eGFR                30ml – 59ml/min./1.73m2) 10-letnie ryzyko zgonu z powodu ChUK (SCORE) >=5% , ale < 10%
Umiarkowane ryzykoCukrzyca (początek: typ 1 < 36r.ż.; typ 2 < 50 r.ż.) z czasem trwania choroby < 10 lat, bez innych czynników ryzyka10-letnie ryzyko zgonu z powodu ChUK (SCORE) >=1% , ale < 5%
Niskie ryzyko10-letnie ryzyko zgonu z powodu ChUK (SCORE) >=1%




ChUK, choroby układu krążenia; Chol-C, cholesterol całkowity; FH, hypercholesterolemia rodzinna; LDL-C, cholesterol LDL;









Zdrojewski T, Jankowski P, Bandosz P et al. Nowa wersja systemu oceny ryzyka sercowo-naczyniowego i tablic SCORE dla populacji Polski. Kardiol Pol. 2015; 73: 958-961.





Dr n. med. Aleksandra Piwońska





Zakład Epidemiologii, Prewencji Chorób Układu Krążenia i Promocji  Zdrowia





Narodowy Instytut Kardiologii









O ocenie ryzyka genetycznego możesz więcej przeczytać tutaj.


Skip to content